Konsul pszeniczny

Konsul pszeniczny
Jak tylko zobaczyłem piwa Konsul w sklepie, stwierdziłem, że muszę ich spróbować. Na początek wziąłem pod lupę Pszeniczne. Pierwsze wrażenie, tuż po przelaniu do kufla, było bardzo dobre - gęsta i trwała piana to coś co lubię. Co dalej? Ano dalej było równie dobrze - Konsul pszeniczny ma jednolitą konsystencję, nie jest mocno nagazowany, a w smaku jest bardzo delikatny. Co ciekawe nie wyczuwa się żadnego posmaku - przez cały czas picia czujemy ten sam pszeniczny smak z lekką nutką bananową (typową dla dobrych pszeniczniaków). To najlepsze pszeniczne piwo jakiego dotąd próbowałem i dlatego dostaje ode mnie 5.
Read More

Nic się nie stało!

Nic się nie stało!
A może to Biało-czerwoni przebrali się za Hiszpanów i po prostu przegrywają mecz za meczem?

A tak na poważnie, to naszym chyba nie specjalnie przeszkadza to, że nie pojechali do Brazylii - wywiady, reklamy... Nie trzeba się męczyć na boisku, a pieniądze same wpadają. Może by tak zacząć bojkotować firmy reklamowane przez polskich piłkarzy? Jak źródełko wyschnie to pojawi się motywacja do strzelania bramek z Orłem na piersi.
Read More

Sposób na kursanta

Sposób na kursanta

Rzecz miała miejsce w Poznaniu, nie byłem jej świadkiem, usłyszałem ją od pewnej znajomej osoby, która aktualnie uczy się prowadzić auto. A trzeba przyznać, że jakiś instruktor znalazł świetny sposób na kursanta, który ignorował znaki drogowe.

Zacznijmy od początku… Znajoma jechała sobie swoją „elką” przez jedno z osiedli, kiedy nagle razem ze swoim instruktorem dostrzegli, że na poboczu stoi zaparkowana inna „elka”. Nieopodal, przed znakiem STOP postawiono rozkładany taboret, na którym stał wkurzony chłopak. Delikwent dokładnie czyścił znak szmatką, od czasu do czasu polewając jakimś płynem. Zaciekawieni zatrzymali się i zapytali stojącego obok instruktora. Usłyszeli taką oto odpowiedź: „Kolejny raz nie zwrócił uwagi na znak. Może był zbyt zakurzony? Od tej pory będzie myć każdy znak, który zignoruje!”
Read More

Nasza wolność

Nasza wolność
Nieco spóźniony, ale jednak opublikowany - tekst o 25 latach polskiej wolności. Czy 25 lat temu przy urnach dokonało się coś wielkiego? Tak! Czy to było zwycięstwo? Tak! Czy dziś jesteśmy wolnym krajem? Tak!

Coś wielkiego!
Coś wielkiego się dokonało, bo począwszy od 1939 roku Polacy próbowali odzyskać swoją ojczyznę. Najpierw, przez blisko 6 lat odebrać ją Niemcom, a potem, znacznie dłużej, Rosjanom. Przez te lata nierównej walki wielokrotnie lała się krew, czy to w lasach, czy to na ulicach miast. Krew partyzantów, krew robotników, studentów, księży... Co było wielkiego w roku 1989? Ano to, że po raz pierwszy wszyscy usiedli, porozmawiali, dogadali się - tak, zawarli układ, a potem nie polała się krew. Krytycy, wiecznie niezadowoleni, pewnie by woleli by komuniści oddali cały sejm, by oddali majątek, by zawisnęli na drzewach. Skoro dziś twierdzą, że można było tak się dogadać, żeby komuniści dobrowolnie oddali całą władzę, majątki i jeszcze sami sobie założyli pętle na szyje, to gdzie byli w 1989 roku? Czemu wtedy nie zorganizowali takiej rewolucji, która spełniłaby wszystkie ich żądania? Wygodnie sobie gadać z wygodnego fotela w 2014 roku. Było się postawić w 1989!

To było zwycięstwo!
I to nie tylko zwycięstwo w kategorii politycznej, że oto Mazowiecki został premierem, a Wałęsa prezydentem. Że chłopaki ze sturopianu zostali posłami. To było także zwycięstwo idei. Jak komuniści przejęli władzę? Dzięki wymordowaniu elit w Katyniu, przejęli dzięki pokazowym procesom, zsyłkom, wsadzaniu do więzień, egzekucjom. Czy demokratyczna odnowa katolickiego kraju miała się dokonać na zasadzie zemsty? Zwycięstwem jest to, że nie staliśmy się tacy sami jak komuniści. Że tej zemsty nie było. Że Jaruzelski umarł ze starości w szpitalnym łóżku, a nie po błyskawicznym procesie z kulką w głowie jak Ceausescu. Zastanawiające jest to, że tej zemsty pragną najbardziej ci, którzy w kościołach klękają w pierwszym rzędzie. Ot, taki nasz polski katolicyzm.

Jesteśmy wolni!
I nic tego nie podważy. Pewnie, mogło być lepiej. Zawsze mogłoby być lepiej. Nie musimy kochać premiera, prezydenta, czy jakiegoś tam pana posła. Ale jesteśmy wolni dlatego, że rządzi ten, którego sami sobie wybraliśmy. I pamiętajcie, nie ważne którego lubicie - Tuska, Kaczyńskiego, czy Korwina. To jest nasz Tusk, nasz Kaczyński i nasz Korwin. Nie aparatczyk przysłany przez Moskwę. My tych Tusków, Kaczyńskich i Korwinów sami sobie wybraliśmy i to jest nasza wolność i nasze zwycięstwo.
Read More