Pieczone faszerowane pieczarki

Pieczone faszerowane pieczarki
Pieczone faszerowane pieczarki to bardzo prosty i dość szybki sposób na smaczną kolację. Mogą być daniem głównym - do którego podamy chleb, kuskus, czy nawet ziemniaki. Mogą być też dodatkiem do czegoś większego.


Składniki:
- 6 do 8 dużych pieczarek
- pomidory suszone, w oleju
- kapary (można też kupić od razu suszone pomidory z kaparami - tak właśnie zrobiłem)
- sok z limonki
- żółty ser
- sól, pieprz



Przygotowanie:
Pieczarki myjemy i wykrawamy z nich ogonki.
Następnie przygotowujemy marynatę - 3 lub 4 łyżki oleju mieszamy z 1 łyżką soku z limonki. Dodajemy nieco soli i pieprzu i mieszamy. Tą marynatą smarujemy pieczarki, a następnie wstawiamy je na 10 minut do piekarnika rozgrzanego do 180 stopni.


W tym czasie kroimy ogonki na drobniutką kosteczkę i nieco podsmażamy na oleju z suszonych pomidorów. Podobnie kroimy pomidory i kapary i dorzucamy do smażących się ogonków. Smażymy kilka minut.


Po wyjęciu pieczarek z piekarnika, wypełniamy je przygotowanym farszem, a na szczyt kładziemy starty żółty ser.


Teraz wstawiamy całość do piekarnika i pieczemy w 180 stopniach przez 15 minut.

I gotowe :)
Read More

Ankieta 2017

Ankieta 2017
Jest luty - jest ankieta!

Moi Drodzy, jak co roku proszę Was o poświęcenie minuty na wypełnienie ankiety na temat tego bloga. Pisanie bloga to przede wszystkim moje hobby, ale nie ukrywam, że Wasza opinia ma dla mnie znaczenie. Dzięki Waszym odpowiedziom wiem które wpisy podobają się Wam najbardziej i biorę to pod uwagę publikując kolejne. Chcę także wiedzieć kim jesteście, skąd pochodzicie i ile macie lat. Dobrze wiedzieć do kogo trafia nicpon.eu.

Ankietę znajdziecie TUTAJ.

A na odpowiedzi czekam do 10 marca.
Read More

Grzaniec z Kołobrzegu

Grzaniec z Kołobrzegu
O tym, że jestem fanem piwa Kołobrzeskiego wie każdy, kto wpada na tego bloga. Nad jego smakiem rozpływam się zawsze, kiedy przyjdzie mi odwiedzić okolice Kołobrzegu. W tym roku oprócz tradycyjnych butelek ciemnego, kupiłem sobie także grzańca, z wypiciem którego postanowiłem poczekać do zimy. Myślę, że już nie ma sensu czekać dłużej i choć za oknem nie szaleje trzaskający mróz, jakoś mi tak zimno i muszę się napić grzanego piwka :)

Fakt, grzaniec z butelki to pewne pójście na łatwiznę. Zazwyczaj zimą sam bawię się w przyprawianie podgrzewanego piwa: goździki, miód, cynamon, czasem kombinuję i tak zdarzyło mi się użyć rodzynek, skórki pomarańczowej, jabłka, suszonego banana... Tu mamy sprawę prostą - otwierasz butelkę i podgrzewasz. Ale efekt jest całkiem, całkiem.

Już podczas podgrzewania unosił się w kuchni owocowy aromat z domieszką bliżej nie określonych przypraw. Według etykietki są to imbir, cynamon i goździki. Za owocowy aromat odpowiadają maliny. Podczas gotowania piana podnosi się bardzo mocno, co w sumie jest zupełnie normalnie. Po przelaniu do kufla, powoli opada, aby pozostawić średniej grubości warstwę.

Ale najważniejszy jest smak. Smak jest delikatny. Chyba tak najlepiej go określić. Browar nie przesadził z ilością przypraw, więc wrażenie jest takie, że w pierwszej chwili wyczuwam piwo o smaku miodowym z domieszką wspomnianych malin, a dopiero po chwili zostaje on delikatnie przełamany przez goryczkę wzmocnioną przyprawami. Jest to bardzo ciekawe wrażenie. Piwo, jak na grzańca przystało, rozgrzewa i poprawia nastrój. I o to chodzi.

Kołobrzeskiego grzańca oceniam na 4+, bo przyznaję, że spodziewałem się nieco więcej aromatu, ale i tak jestem zadowolony. Pewnie w tym roku znów wyląduję w okolicach Kołobrzegu i tym razem zrobię sobie zapas grzańca na zimę.
Read More