Odblaskowi oburzeni

Odblaskowi oburzeni
Od września w życie wchodzą nowe przepisy dotyczące poruszania się po drodze. Przepisy, na które (jako mieszkający pod miastem) czekałem od dawna. Otóż piesi poruszający się drogą, po zmroku i poza terenem zabudowanym będą musieli nosić odblaski. Jak dla mnie bomba - ile to razy musiałem nagle hamować, wymijać w ostatniej chwili, czy zjeżdżać na drugi pas, bo nagle przed maską pojawił mi się człowiek? Żeby jeszcze ten człowiek miał na sobie jakieś jasne ubranie... Gdzie tam, w końcu udawanie partyzanta, czającego się w ciemnościach to taka frajda.

Można się było jednak domyślić, że nowe regulacje spotkają się z oporem dość opornej na myślenie części społeczeństwa. Pomijam wydatek w wysokości 5 złotych (tyle sam wydałem rok temu na zestaw odblasków dla najbliższych - do najbliższego sklepu mamy tylko 500 metrów, ale po co kusić los?), najgorsze jest to państwo policyjne. Bo każde złamanie przepisu może oznaczać mandat w wysokości nawet 500 zł. Jakie to złe państwo - krzyczą w Internetach miłośnicy ginięcia pod kołami. Uważają, że to ich sprawa czy zginą pod kołami pędzącego auta, a państwo odbiera im wolność!

W takim razie chciałbym się zapytać: a co z moją wolnością? Skoro wracam do domu, mam pełne prawo jechać poza terenem zabudowanym z prędkością 90 km/h. W ciągu kilku sekund takiej jazdy pokonuję ponad 20 metrów drogi, muszę uważać na wiele czynników: pijanych idiodów, którzy mogą pojawić się za kierownicami innych aut, na liska, który chodzi koło drogi, na warunki atmosferyczne i chciałbym nie martwić się chociaż o jeden czynnik - cichociemnego pieszego, który pojawi się z nienacka i uszkodzi mi samochód. Trauma kierowcy po potrąceniu człowieka to jedno, ale skoro taki przeciwnik regulacji prawnych ma gdzieś swoje życie, to czemu ja mam się martwić o niego? Dla mnie w takim wypadku liczy się mój samochód i ludzie w nim siedzący i jako kierowca, który musi mieć sprawne światła pozycyjne, dzięki którym jestem widoczny, wymagam, aby inni użytkownicy drogi byli widoczni dla mnie.
Read More

Och ten Woodstock

Och ten Woodstock
Dziennikarze od braci Karnowskich w końcu ubłagali swoje mamy i dostali pozwolenie wyjazdu na Woodstock. To, co udało im się zobaczyć i doświadczyć na miejscu wstrząsnęło nimi tak dogłębnie, że powstał artykuł do najnowszego numeru. Niestety z Woodstockiem jest jeden zasadniczy problem - na ten festiwal przybywają dziesiątki tysięcy młodych ludzi (nie dzieci, jak uważa autor, zdecydowana większość z nich ma ponad 20 lat) z różnych środowisk i z różnymi oczekiwaniami. Dlatego każdy, kto w wygodnej redakcji postawi sobie jakąkolwiek tezę, znajdzie jej potwierdzenie na Woodstocku.
Cóż, na Woodstocku byłem kilka razy, podobną ilość byłem na pielgrzymkach i na Lednicy (tak, tak, można łączyć te wydawałoby się skrajnie różne wydarzenia) i jeśli bym chciał, tak jak redaktor Marcin (nazwisko jakoś mi nie utkwiło) mógłbym napisać o naćpanych woodstokowiczach. Mógłbym napisać o seksie w krzakach w Kostrzynie, o pijanych ludziach, czy o dziewczynie, którą okradziono. Ale mógłbym także napisać o tym, jak grupa kompletnie obcych uczestników festiwalu robiła zrzutkę dla tej okradzionej dziewczyny. Jak pewien punk dał mi bułkę, albo jak siedzieliśmy sobie przed namiotami w towarzystwie księdza z Przystanku Jezus i jakiegoś krysznowca i wspólnie doszliśmy do wniosku, że najważniejsze to kochać i szanować bliźnich. Przede wszystkim mógłbym napisać o dziesiątkach muzyków (mniej i bardziej znanych), dla których i ja i inni młodzi ludzie przyjeżdżaliśmy na ten festiwal. Autorzy zszokowani Woodstockiem zapominają, że to nie Owsiak odpowiada za "fetor" na festiwalu. Owsiak odpowiada za dobór repertuaru muzycznego i gości w namiocie Akademii Sztuk Przepięknych.
To, co nie raz widziałem na Woodstocku, widywałem też w akademikach, na pierwszym lepszym campingu, i (niestety) na pielgrzymkach. Czy za to odpowiada Jurek Owsiak, czy może rodzice, którzy tak wychowali swoje dzieci? A może ci młodzi ludzie odpowiadają sami za siebie?
Redaktor Marcin (nazwiska wciąż nie pamiętam) zaszokował się kiepskimi warunkami noclegowymi i fetorem otaczającym uczestników festiwalu - ciekawe, kiedy jechałem pierwszy raz na Woodstock, byłem już po niejednej pielgrzymce i jakoś nic mnie nie zdziwiło w kwestiach kwaterunkowych. Po każdym z wypadów - także tych noclegach na campingach nad Bałtykiem, pierwsze co robię, to biorę trzy prysznice pod rząd. Tak to już jest, że i turysta i pielgrzym i każdy inny człowiek, który spał pod namiotem, specyficznie pachną i nie trzeba do tego dorabiać żadnej ideologii, to czysta biologia.
Nie ma sensu dorabiać ideologii do darmowego wydarzenia muzycznego, na które ściągają tysiące ludzi, bo są tam przedstawiciele wszystkich opcji politycznych, poglądów religijnych, czy upodobań do używek. Jak nas wychowali rodzice, tak się zachowujemy. Redaktora Marcina widocznie wychowali na wyjątkowego marudę.
Read More

Toscania w Ustce

Toscania w Ustce
Zazwyczaj, kiedy jestem nad morzem zywie sie glownie ryba z frytkami. Tak bylo i tym razem, jednak dzis nasza ekipa nabrala ochoty na pizze. Dzieki temu odkrylismy jedna z najlepszych pizzerii w jakich przyszlo nam jadac. Mowa o restauracji Toscania przy Marynarki Polskiej w Ustce.
Restauracja ma bardzo przyjemne wnetrze. Juz od progu wita Was mila i profesjonalna obsluga. Ceny sa przystepne a jedzenie... Bylo nas sporo, wiec zamowilismy trzy pizze i kazda byla rewelacyjna. Jak z wloskiej pizzerii. Jesli kiedykolwiek najdzie Was ochota na pizze i bedziecie akurat w Ustce, to koniecznie wpadnijcie do Toscanii. To tuz przy samym porcie. Polecam :)

Read More

Trudne sprawy

Trudne sprawy
W ciagu tych kilku dni, ktore spedzilem na piachu nad brzegiem Baltyku, doszedlem do wniosku, ze plaza to dla niektorych idealne miejsce by dzielic sie problemami. A ze robia to glosno, to dziela sie ze wszystkimi dookola. Czy oni tego chca czy nie.
Nie bylbym soba, gdybym nie zrobil malego rankingu "ulubionych" wspolplazowiczow. Nie wiem, czy tylko ja mam takiego pecha, ze ciagle trafialem na dziwnych ludzi, ale moglbym sprzedac pare pomyslow scenarzystom "Trudnych Spraw".

Miejsce 3. Trzy lachony.
To byly takie trzy typowe opalone blondzie. Choc jedna byla brunetka, ale mentalnie solidaryzowala sie z kolezankami. Ich problemem, ktory glosno rozwazaly, bylo to, ze sa w Ustce juz prawie tydzien i jeszcze nikt ich nie poderwal. A jak same stwierdzily, sa dosc ladne, dlatego tym bardziej nie rozumieja swojej samotnosci.

Miejsce 2. Emownuczek.
Wytatuowany, wykolczykowany. Z czarna grzywka, modnie opadajaca na oczy. Na plaze przyszedl, jak to na emo przystalo, z babcia i mlodszym bratem. Palil papierosy i otwieral zubra za zubrem, wyglaszajac tyrady na temat beznadziejnosci zycia. Na reakcje babci, ze przesadza i moglby przystopowac z piciem, odpowiedzial: "Zamknij sie babciu. Jestem dorosly".

Miejsce 1. Maciej z firmy transportowej.
Maciej przyjechal nad morze z kolega. Caly dzien uzalal sie, ze jego byla go zostawila, a on byl dla niej taki dobry. W ogole nie wracal pijany z imprez. Co prawda stwierdzil, ze ona zbytnio upodabniala sie do swojej matki, ale i tak za nia teskni i nie rozumie jak mogla go zostawic. Kiedy w koncu kolega (podziwiam go za cierpliwosc - pewnie sluchal tego dluzej niz my wszyscy) zaproponowal mu zapoznanie z jakas dziewczyna, Maciej odpowiedzial: "Nie Stary, ja nie chce bzykania. Ja chce kochac". Drogie Panie, jesli wy tez szukacie milosci, podzwoncie po firmach transportowych i popytajcie o Macieja. On chce kochac i cala plaza w Ustce juz to wie.

Read More

A gdy przyjdzie mój czas

A gdy przyjdzie mój czas
Kilka lat temu przezylem szok, gdy na koncercie Kazik Staszewski zapowiedzial, ze zaspiewa ulubiona piosenke swojej wnuczki. Dziadek Kazik? Szok.
Nie tak dawno przezylem kolejny szok, kiedy w radiu puscili najnowsza piosenke Perfectu - matko, Markowski spiewa o smierci. Czyzby najlepsze gwiazdy sie starzaly?
Niestety po wczorajszym koncercie w Ustce trzeba sobie powiedziec, ze nasze gwiazdy juz sie zestarzaly. Glos Grzegorza Markowskiego - najlepszy glos polskiej sceny rockowej - juz nie jest tak donosny jak jeszcze kilkanascie lat temu, gdy slyszalem go po raz pierwszy na koncercie. Zespol robil dludsze niz kiedys solowki gitarowe. Sam wokalista czesto odpoczywal.
Coz, czas leci. Ale mimo wszystko trzeba przyznac, ze Markowski dal z siebie wszystko. Spiewa dluzej niz ja zyje, a za kazdym razem, kiedy jestem na jego koncercie (a staram sie byc zawsze gdy mam okazje) widze, ze stara sie ze wszystkich sil. Szanuje fanow i za to klaniam mu sie do samej ziemi. Niech spiewa jak najdluzej, bo dla jego glosu warto stac w tlumie, deszczu, czy spiekocie.

Read More

Pamiątki znad morza

Pamiątki znad morza
Czym bylyby wakacje nad morzem bez obowiazkowych sklepikow z pamiatkami? Skoro tu jestem, trzeba sie rozejrzec za jakims hitem. Pelno tu wszystkiego: od gipsowych foczek po buteleczki z bursztynem na nalewke. Ale na kazdym stanowisku mozna znalezc tegoroczny hit - bursztynowe obrazki. Turysta moze sobie powiesic na przyklad papieza. Kroluje oczywiscie JP2, chociaz trafia sie tez F1. To pewnie takie echo tegorocznej kanonizacji, papiez w kazdym domu. Gorzej tylko z tym, ze nie bardzo wiadomo o czym ten papiez nauczal. Mowil o milosci blizniego, o kremowkach. No i byl nasz, wiec doskonale nadaje sie na pamiatke z wakacji. A zaraz obok niego mozna sobie powiesic zyda z pieniazkiem.
Read More

Jak Ustka to Usteckie.

Jak Ustka to Usteckie.
Skoro zawitalem do Ustki, to trzeba sprobowac miejscowych specjalow. Co prawda Usteckie jest warzone w konkurencyjnej Lebie, ale co tam. Nazwa zobowiazuje. Trudno w warunkach plazowych ocenic piane i aromat, dlatego skupie sie na smaku.
Usteckie to takie typowe piwo na lato. Smakiem przypomina sztandarowe produkty z dawnych, malych browarow. Orzezwia, pomaga w relaksie. Nadaje sie do popijania w trakcie zachodu slonca. Jesli macie ochote na cos tradycyjnego, z goryczka, to polecam. Jak dla mnie to piwo na 4.

Read More