Nasza wolność

Nieco spóźniony, ale jednak opublikowany - tekst o 25 latach polskiej wolności. Czy 25 lat temu przy urnach dokonało się coś wielkiego? Tak! Czy to było zwycięstwo? Tak! Czy dziś jesteśmy wolnym krajem? Tak!

Coś wielkiego!
Coś wielkiego się dokonało, bo począwszy od 1939 roku Polacy próbowali odzyskać swoją ojczyznę. Najpierw, przez blisko 6 lat odebrać ją Niemcom, a potem, znacznie dłużej, Rosjanom. Przez te lata nierównej walki wielokrotnie lała się krew, czy to w lasach, czy to na ulicach miast. Krew partyzantów, krew robotników, studentów, księży... Co było wielkiego w roku 1989? Ano to, że po raz pierwszy wszyscy usiedli, porozmawiali, dogadali się - tak, zawarli układ, a potem nie polała się krew. Krytycy, wiecznie niezadowoleni, pewnie by woleli by komuniści oddali cały sejm, by oddali majątek, by zawisnęli na drzewach. Skoro dziś twierdzą, że można było tak się dogadać, żeby komuniści dobrowolnie oddali całą władzę, majątki i jeszcze sami sobie założyli pętle na szyje, to gdzie byli w 1989 roku? Czemu wtedy nie zorganizowali takiej rewolucji, która spełniłaby wszystkie ich żądania? Wygodnie sobie gadać z wygodnego fotela w 2014 roku. Było się postawić w 1989!

To było zwycięstwo!
I to nie tylko zwycięstwo w kategorii politycznej, że oto Mazowiecki został premierem, a Wałęsa prezydentem. Że chłopaki ze sturopianu zostali posłami. To było także zwycięstwo idei. Jak komuniści przejęli władzę? Dzięki wymordowaniu elit w Katyniu, przejęli dzięki pokazowym procesom, zsyłkom, wsadzaniu do więzień, egzekucjom. Czy demokratyczna odnowa katolickiego kraju miała się dokonać na zasadzie zemsty? Zwycięstwem jest to, że nie staliśmy się tacy sami jak komuniści. Że tej zemsty nie było. Że Jaruzelski umarł ze starości w szpitalnym łóżku, a nie po błyskawicznym procesie z kulką w głowie jak Ceausescu. Zastanawiające jest to, że tej zemsty pragną najbardziej ci, którzy w kościołach klękają w pierwszym rzędzie. Ot, taki nasz polski katolicyzm.

Jesteśmy wolni!
I nic tego nie podważy. Pewnie, mogło być lepiej. Zawsze mogłoby być lepiej. Nie musimy kochać premiera, prezydenta, czy jakiegoś tam pana posła. Ale jesteśmy wolni dlatego, że rządzi ten, którego sami sobie wybraliśmy. I pamiętajcie, nie ważne którego lubicie - Tuska, Kaczyńskiego, czy Korwina. To jest nasz Tusk, nasz Kaczyński i nasz Korwin. Nie aparatczyk przysłany przez Moskwę. My tych Tusków, Kaczyńskich i Korwinów sami sobie wybraliśmy i to jest nasza wolność i nasze zwycięstwo.