Swego czasu zrobiłem sobie jaja ze znajomych i zmieniłem datę urodzin na 5 listopada. Też wtedy wszyscy "pamiętali" i drugi raz w roku życzyli mi szczęścia z okazji urodzin. Miło z ich strony, że "pamiętali". Po tym eksperymencie wykasowałem datę urodzin z facebooka i powiem Wam, że dopiero wtedy zauważyłem jakich mam fajnych przyjaciół i znajomych. Co prawda ściana na fejsie świeci pustkami, ale jednak są tacy, którzy zadzwonili. Ktoś napisał smsa, ktoś odśpiewał stolaty. Raz to się nawet zdziwiłem, bo życzeń od tej osoby to się nie spodziewałem. A więc teraz widzę, że są tacy, co na prawdę pamiętali.
I nic to, że ktoś, od kogo spodziewałem się telefonu, tym razem zapomniał - zdarza się. Moje urodziny to nie święto państwowe, nie trzeba o nich pamiętać. Samemu zdarza mi się o czyichś zapomnieć. Nic to, że ktoś mi złożył życzenia z okazji 28 urodzin - fajnie, wyglądam jeszcze całkiem młodo. Nic to, bo jak mówił prorok: większa radość z pięciu, którzy pamiętali sami z siebie, niż ze stu, którym Facebook przypomniał :)