Categories:
z miasta
Read More
2006-2017 by Nicpon. Obsługiwane przez usługę Blogger.
Konferencja zawiera lokowanie produktu
Od dłuższego już czasu dziesiątki dziennikarzy, internautów, czy zwykłych ludzi, dyskutują na temat rewelacji objawianych podczas kolejnych konferencji smoleńskich. Jedni przytakują ekspertom i cieszą się, że wreszcie ktoś mówi prawdę. Inni się oburzają, że takie bzdury wygadują profesorowie. Jeszcze inni mówią o jednym wielkim kabarecie. Nikomu nie przyszło do głowy, że ta konferencja to jest po prostu sprytnie przeprowadzona wirusowa kampania reklamowa.
Kto najwięcej skorzystał na tych konferencjach? PiS? A skąd, ten kto ich lubił, lubi nadal. PO? Też nie, w końcu ich zwolennicy kpią z tych konferencji. Dziennikarze? No trochę, bo mają o czym pisać/gadać. Najwięcej zyskali ci, którzy zlecili product placement. Nie wierzycie? Popatrzcie sami: Jakie oprogramowanie komputerowe zdominowało na kilka dni największe serwisy informacyjne? Skype - miliony Polaków dowiedziało się, że to tak genialny program, że nawet Władimir Putin może bez problemów zadzwonić sobie do profesora do Kanady. I to za darmo! O Skypie mówili wszyscy, nawet babcie pytały swoje wnuki co to jest. Kampania musiała być bardzo udana, bo na ostatnią, dwudniową konferencję, swoje reklamy wykupiły aż trzy firmy. Od dwóch dni rozmawia się tylko o puszkach piwa Tyskie (całe szczęście, że Kompania Piwowarska nie wpadła na lokowanie piwa Lech - to dopiero byłaby wpadka). Mieliśmy piękną prezentację Red Bulla - który jak wiadomo dodaje skrzydeł, więc mamy tu sugestię, że gdyby na pokładzie był Red Bull, to...
No i mamy wreszcie parówkę i to w miesiąc po PRowej wpadce Sokołowa. Porządną polską parówkę, na którą swego czasu zamachnął się vloger opłacany przez nieznanego pracodawcę z Wielkiej Brytanii. Przypadek? Nie sądzę.
Taka konferencja to prawdziwa okazja dla reklamodawców. Już widzę jak na kolejnym spotkaniu, koledzy pana Macierewicza zasugerują nam, że taki Dreamliner to nawet bez kawałka kadłuba doleci na miejsce. "Skoro Dreamliner potrafi, to dlaczego Tupolew przegrał z brzozą?" - zapyta pewnie pan Rońda albo Binienda. I już można się cieszyć na honorarium reklamowe od Boeinga.
Za prawdę wiele marek da się wypromować podczas takich spotkań. I tu właśnie tkwi geniusz ekspertów komisji śledczej, a Wy myśleliście, że to szaleńcy.
Categories:
wydarzenia
Read More
Komes Podwójny Ciemny
Komes Podwójny Ciemny to piwo typu belgijskiego z browaru Fortuna. Belgijskie, a polskie :) Słyszałem na jego temat sporo pozytywnych opinii, więc zanim wziąłem otwieracz do ręki, już spodziewałem się miłych chwil przy browarku. Spodziewałem się czegoś podobnego do ich flagowej marki - Czarnej Fortuny, ale muszę przyznać, że to, co odkryłem w butelce, zaskoczyło mnie totalnie.
To piwo jest po prostu pyszne. Pachnie tak, że od razu wypiłoby się je całe. Gęsta, kremowa piana utrzymywała się do samego końca. W smaku w ogóle nie zauważyłem, że to piwo jest mocniejsze niż zwykle - a na to jestem bardzo wyczulony. Smak bardzo złożony - w pierwszej chwili trudny do określenia. Mnie trafiło się nie za słodkie, ale też i nie wytrawne. Takie w połowie swojego życia. Jak to możliwe? Otóż to piwo dojrzewa w butelce. Od chwili rozlania mamy aż 18 miesięcy (dużo, jak na piwo niepasteryzowane) na wypicie. Jeśli będziemy niecierpliwi - piwo będzie mieć bardziej owocowy smak. Jeśli trafimy na piwo nieco starsze (lub po prostu butelka gdzieś nam się zawieruszy i znajdziemy ją znacznie później), to będziemy delektować się piwem wytrawnym.
Muszę się porozglądać w sklepach za Komesem młodym i za trochę starszym - żeby mieć porównanie.
Jeszcze czas na ocenę - oczywiście daję 6.
P.S. Mam jeszcze jednego Komesa w domu - Potrójnego złotego. Otwarcie butelki niebawem :)
Categories:
piwo
Read More
Ciechan Pszeniczny
Dziś opróżniam sobie butelkę Ciechana Pszenicznego.
W kuflu prezentuje się całkiem nieźle - piwo jest mętne jak należy, na szczycie zaś znajduje się niezbyt gruba, ale trwała piana. W smaku piwo jest znacznie delikatniejsze niż mój ulubiony litewski Baltas (ale to nie jest wada - Ciechan Pszeniczny jest po prostu inny). W pierwszej chwili wydawało się, że piwo jest nieco wodniste, jednak z każdym kolejnym łykiem stwierdzałem, że było to mylne przekonanie. W odróżnieniu od wielu innych piw pszenicznych, to nie ma słodkiego posmaku. Jest troszeczkę gorzkie, ale to tylko dodaje mu charakteru.
Piwo oceniam na 5. Na zdrowie!
W kuflu prezentuje się całkiem nieźle - piwo jest mętne jak należy, na szczycie zaś znajduje się niezbyt gruba, ale trwała piana. W smaku piwo jest znacznie delikatniejsze niż mój ulubiony litewski Baltas (ale to nie jest wada - Ciechan Pszeniczny jest po prostu inny). W pierwszej chwili wydawało się, że piwo jest nieco wodniste, jednak z każdym kolejnym łykiem stwierdzałem, że było to mylne przekonanie. W odróżnieniu od wielu innych piw pszenicznych, to nie ma słodkiego posmaku. Jest troszeczkę gorzkie, ale to tylko dodaje mu charakteru.
Piwo oceniam na 5. Na zdrowie!
Categories:
piwo
Read More
W przymierzalni
Każdy facet będący w związku, bardziej lub mniej formalnym, po długich i niewątpliwie przyjemnych dniach, nocach spędzonych o boku ukochanej musi w końcu usłyszeć z jej ust wiejące grozą słowa: "Wejdźmy na chwilę do tego sklepu". Chodzi oczywiście o sklep z damskimi ubraniami. I tak wspaniały związek zaczyna przeżywać swój pierwszy kryzys. Ukochana, piękna i delikatna istota zaczyna swoje polowanie. Polowanie na świetny sweterek, ekstra spódnicę, spodnie... A jeśli mamy jeszcze okres wyprzedaży to nie ma bata - nie wyjdziecie prędko z tego Osraja czy innego Kamajuou (czy jak się to wymawia). Oczywiście wszelkie próby protestu są od razu skazane na niepowodzenie, a mogą się skończyć fochem lub poważną kłótnią.
W takiej sytuacji jedynym sposobem przetrwania jest jakiś (jakikolwiek) sposób włączenia się w poszukiwania aktualnie wymarzonego ciuszka. Doradzamy, patrzymy czy jest w innym kolorze, oceniamy... Przydaje się nieco wiedzy fachowej - właściwie wystarczy umieć odróżnić sukienkę od spódnicy (po 8 latach w związku, w tym roku w małżeństwie mogę Wam chłopaki podpowiedzieć: sukienka ciągnie się od szyi w dół, zaś spódnica jedynie od pasa). Ale nawet jeżeli wykażemy się wyjątkową cierpliwością, szczerze i od serca doradzimy w czym nasza druga połowa wygląda najlepiej, to i tak zawsze dojdziemy tam, gdzie nasza cierpliwość zostanie wystawiona na największą próbę - do przymierzalni.
Niewiasta wchodzi do kabiny, zasuwa kotarę, a my zostajemy sami i każda minuta ciągnie się w nieskończoność. Bo co tu robić? Pogadać z nieszczęśnikiem stojącym obok? Może nucić ostatnio usłyszany przebój? Nie, stoimy przyklejeni do tych zasłonek i czekamy od czasu do czasu rzucając w próżnię: "Założyłaś już?", "Pokaż się", "Ale dlaczego? Przecież Ci się podobał". Pół biedy jeśli sklep oferuje darmową sieć wifi, ale to najczęściej pozostaje w sferze marzeń. No bo skoro "targetem" takiego sklepu jest kobieta, to zapewnienie jej darmowego bezprzewodowego Internetu nie jest najważniejsze dla właściciela. Jeśli jeszcze sklep znajduje się w jakiejś galerii handlowej, to jest szansa, że złapiemy tam galerianą sieć. Tyle, że dziwnym trafem w sklepach z damską odzieżą ta sieć ma najsłabszy zasięg. 3G od operatora też akurat ma jakieś problemy techniczne. I tak stoimy i czujemy jak upływa nam życie. Najwyżej pobiegniemy znaleźć "taką samą, ale w rozmiarze L".
A gdyby tak sklepy pomyślały o nas, o tych dziesiątkach, setkach facetów, którzy przyszli na zakupy ze swoimi żonami, dziewczynami, kochankami... Wystarczy wstawić do takiej przymierzalni kanapę, a szczytem marzeń byłby telewizor. Ja już nie mówię, że ma na nim lecieć kanał sportowy, niech już leci cokolwiek (byle nie pokazy mody). Nawet "Trudne Sprawy" ujdą. Byle nie mieć tego poczucia zawieszenia w próżni. Kochani właściciele sklepów z ciuchami, to tylko mała inwestycja w wyposażenie, a ilu facetów będzie chętnie do was przychodzić w towarzystwie swoich pań. Kto wie, może pewnego dnia padną z męskich ust historyczne słowa: "Kotku, chodźmy obejrzeć Jesienną kolekcję bluzek".
W takiej sytuacji jedynym sposobem przetrwania jest jakiś (jakikolwiek) sposób włączenia się w poszukiwania aktualnie wymarzonego ciuszka. Doradzamy, patrzymy czy jest w innym kolorze, oceniamy... Przydaje się nieco wiedzy fachowej - właściwie wystarczy umieć odróżnić sukienkę od spódnicy (po 8 latach w związku, w tym roku w małżeństwie mogę Wam chłopaki podpowiedzieć: sukienka ciągnie się od szyi w dół, zaś spódnica jedynie od pasa). Ale nawet jeżeli wykażemy się wyjątkową cierpliwością, szczerze i od serca doradzimy w czym nasza druga połowa wygląda najlepiej, to i tak zawsze dojdziemy tam, gdzie nasza cierpliwość zostanie wystawiona na największą próbę - do przymierzalni.
Niewiasta wchodzi do kabiny, zasuwa kotarę, a my zostajemy sami i każda minuta ciągnie się w nieskończoność. Bo co tu robić? Pogadać z nieszczęśnikiem stojącym obok? Może nucić ostatnio usłyszany przebój? Nie, stoimy przyklejeni do tych zasłonek i czekamy od czasu do czasu rzucając w próżnię: "Założyłaś już?", "Pokaż się", "Ale dlaczego? Przecież Ci się podobał". Pół biedy jeśli sklep oferuje darmową sieć wifi, ale to najczęściej pozostaje w sferze marzeń. No bo skoro "targetem" takiego sklepu jest kobieta, to zapewnienie jej darmowego bezprzewodowego Internetu nie jest najważniejsze dla właściciela. Jeśli jeszcze sklep znajduje się w jakiejś galerii handlowej, to jest szansa, że złapiemy tam galerianą sieć. Tyle, że dziwnym trafem w sklepach z damską odzieżą ta sieć ma najsłabszy zasięg. 3G od operatora też akurat ma jakieś problemy techniczne. I tak stoimy i czujemy jak upływa nam życie. Najwyżej pobiegniemy znaleźć "taką samą, ale w rozmiarze L".
A gdyby tak sklepy pomyślały o nas, o tych dziesiątkach, setkach facetów, którzy przyszli na zakupy ze swoimi żonami, dziewczynami, kochankami... Wystarczy wstawić do takiej przymierzalni kanapę, a szczytem marzeń byłby telewizor. Ja już nie mówię, że ma na nim lecieć kanał sportowy, niech już leci cokolwiek (byle nie pokazy mody). Nawet "Trudne Sprawy" ujdą. Byle nie mieć tego poczucia zawieszenia w próżni. Kochani właściciele sklepów z ciuchami, to tylko mała inwestycja w wyposażenie, a ilu facetów będzie chętnie do was przychodzić w towarzystwie swoich pań. Kto wie, może pewnego dnia padną z męskich ust historyczne słowa: "Kotku, chodźmy obejrzeć Jesienną kolekcję bluzek".
Categories:
z życia
Read More
Świeże od Kormorana
Tym razem w ręce wpadło mi piwo Świeże z olsztyńskiego browaru Kormoran. O tym browarze i jego wyrobach słyszałem wiele dobrego, więc otwierając butelkę byłem już pozytywnie nastawiony. Nie zawiodłem się, zaraz po odkapslowaniu poczułem zachęcający aromat. Czym prędzej przelałem je do kufla i zacząłem degustację. Bursztynowa zawartość kufla jest nieco mocniejsza niż zwyczajne piwo - ma 6,2% I choć zazwyczaj jestem wyczulony na większą moc, a tym razem tego nie zauważyłem. Zauważyłem za to mocną chmielową nutę. Chmiel jest wyczuwalny, ale goryczka nie wykręca. Po kilku łykach prawie w ogóle się jej nie zauważa. Świeże nie jest mocno gazowane, niestety piana jest nietrwała. Po kilku minutach nie ma po niej śladu - szkoda, bo lubię jak piwo się pieni.
W szkolnej skali oceniam piwo na 4. Jest dobre i pewnie jeszcze po nie sięgnę.
W szkolnej skali oceniam piwo na 4. Jest dobre i pewnie jeszcze po nie sięgnę.
Categories:
piwo
Read More
Subskrybuj:
Posty (Atom)