Categories:
pajacyki
Read More
2006-2017 by Nicpon. Obsługiwane przez usługę Blogger.
Wolna wigilia
Kilka lat temu władza obdarowała nas wolnym Świętem Trzech Króli, bo to dawniej było wielkie święto. Wiecie co, jak dla mnie to nie ma specjalnej różnicy, czy 6 stycznia mam iść do pracy, czy nie. Ja bym wolał ustawowo wolną od pracy wigilię. Przecież to Wigilia Świąt Bożego Narodzenia jest najbardziej rodzinnym i najważniejszym dniem. To tego dnia kobiety uwijają się w kuchni, faceci mordują karpie (co do karpia to tylko powiem, że ja nie kupuję żywych), pakujemy prezenty, dopieszczamy dom. Ile przez ten dzień można zrobić w pracy? Czy znajdzie się jakiś wariat, który przyjdzie załatwiać sprawę urzędową właśnie 24 grudnia? Może jeden lub dwóch, ale dla wariatów nie warto się poświęcać.
Myślicie, że wolna wigilia to coś niemożliwego? No to Wam powiem, tuż za naszymi granicami jest naród, który świętuje wigilię niemal identycznie jak my. Ten naród to Litwini. Co roku tak samo jak Polacy łamią się opłatkiem, jedzą postne potrawy. Co roku przemierzają swój niewielki kraj, by być z rodziną. Ale oni nie muszą się martwić o wolne, bo na Litwie 24 grudnia to święto państwowe - zagwarantowany prawem dzień wolny od pracy. Dlaczego w Polsce żaden polityk nie zaproponuje identycznego rozwiązania? Mamy tyle wolnego z okazji świąt, co do których sensu nie mamy pojęcia, a najważniejsze rodzinne święto musimy dzielić pomiędzy pracę i obowiązki domowe. Panowie politycy, zabierzcie sobie 6 stycznia, dajcie nam 24 grudnia!
Categories:
z życia
Read More
Świąteczne piwo od Okocimia
Nie ukrywam, że czekałem na to piwo z niecierpliwością. Po rewelacyjnym Świętojańskim, rozczarowującym Dożynkowym, Świąteczne było propozycją, której nie mogłem się doczekać. Jeszcze wiosną dowiedziałem się, że polski Carlsberg przygotowuje cztery piwa sezonowe (czeka nas jeszcze Wielkanocne, ale to w 2014 roku), miałem nadzieję, że propozycja na Boże Narodzenie będzie warta oczekiwania. Nie zawiodłem się.
Piwo jest świetne. Na początku jest zapach - słodki, ale nie mdli, nie kojarzy się z piwami owocowymi. Potem kolor - ciemny, ale przejrzysty. Piana gęsta, kremowa, długo się utrzymuje. Teraz smak - lekko słodki, karmelowy. Można wyczuć nutę korzenną, która pozostaje w ustach chwilę po przełknięciu. Świąteczne jest mocne, ale powie Wam o tym informacja na etykietce, bo moc piwa (charakterystyczna dla piw na zimę) nie jest wyczuwalna podczas picia, co dla mnie akurat jest zaletą.
Świąteczne to świetne piwo i coś czuję, że tej zimy będzie częstym gościem w moim domu. Mam nadzieję, że nie jest to jednoroczna propozycja browaru.
Ocena: 5
Piwo jest świetne. Na początku jest zapach - słodki, ale nie mdli, nie kojarzy się z piwami owocowymi. Potem kolor - ciemny, ale przejrzysty. Piana gęsta, kremowa, długo się utrzymuje. Teraz smak - lekko słodki, karmelowy. Można wyczuć nutę korzenną, która pozostaje w ustach chwilę po przełknięciu. Świąteczne jest mocne, ale powie Wam o tym informacja na etykietce, bo moc piwa (charakterystyczna dla piw na zimę) nie jest wyczuwalna podczas picia, co dla mnie akurat jest zaletą.
Świąteczne to świetne piwo i coś czuję, że tej zimy będzie częstym gościem w moim domu. Mam nadzieję, że nie jest to jednoroczna propozycja browaru.
Ocena: 5
Categories:
piwo
Read More
Bengal Lancer
Pewnego dnia dostałem w prezencie piwo. Bo muszę ja Wam powiedzieć, że prezenty piwne lubię bardzo, ale to bardzo. Kto mnie zna bliżej ten wie, że najbardziej się cieszę z flaszki - a w środku piwo, albo whisky.
Już sama butelka mnie zachwyciła - oryginalny kształt, elegancka etykietka, przedstawiająca szarżę bengalskich jeźdźców. Oto wpadł mi w ręce Bengal Lancer - jak głosi napis: najprawdziwsze Indian Pale Ale.
No to otwieramy butelkę: psssst, zapach niemal niewyczuwalny. Ok, nalewam. Po przelaniu czuć piwo, jakby owocowe. Bardzo, ale to bardzo delikatne. Czas na łyk. Pierwsze wrażenie to piwo z nutą owocową. Jednak po chwili przechodzi ona w goryczkę, dość mocną, ale znośną. Wiecie, są takie piwa, które aż wykręcają. Bengal Lancer nie wykręca, ale goryczka zostaje w ustach przez dobrych kilka minut. Po kolejnych łykach kubki smakowe już się przyzwyczajają.
Co do walorów wizualnych, to piana szybko opada i przez cały czas picia pozostaje w formie cienkiej obrączki. Kolor zaś jest piękny - bursztynowy, wpadający nawet w czerwień. Piwo jest nieco mętne, średnio gazowane.
Ogólna ocena to 4+
Pewnie jeszcze nie raz po nie sięgnę.
Już sama butelka mnie zachwyciła - oryginalny kształt, elegancka etykietka, przedstawiająca szarżę bengalskich jeźdźców. Oto wpadł mi w ręce Bengal Lancer - jak głosi napis: najprawdziwsze Indian Pale Ale.
No to otwieramy butelkę: psssst, zapach niemal niewyczuwalny. Ok, nalewam. Po przelaniu czuć piwo, jakby owocowe. Bardzo, ale to bardzo delikatne. Czas na łyk. Pierwsze wrażenie to piwo z nutą owocową. Jednak po chwili przechodzi ona w goryczkę, dość mocną, ale znośną. Wiecie, są takie piwa, które aż wykręcają. Bengal Lancer nie wykręca, ale goryczka zostaje w ustach przez dobrych kilka minut. Po kolejnych łykach kubki smakowe już się przyzwyczajają.
Co do walorów wizualnych, to piana szybko opada i przez cały czas picia pozostaje w formie cienkiej obrączki. Kolor zaś jest piękny - bursztynowy, wpadający nawet w czerwień. Piwo jest nieco mętne, średnio gazowane.
Ogólna ocena to 4+
Pewnie jeszcze nie raz po nie sięgnę.
Categories:
piwo
Read More
Subskrybuj:
Posty (Atom)