Koleś z telefonem

Nie mogę z ostatniego filmu Wardęgi, tego o psie-pająku. I nie chodzi mi tu wcale o psa (nawiasem mówiąc, pomysł bardzo fajny), tylko o kolesia, który szedł sobie przejściem podziemnym i zobaczył rozczłonkowane "zwłoki", zwisające koło wyjścia. Oczywiście wyjął telefon, ale nie zadzwonił po policję, tylko zrobił zdjęcie. Naoglądał się CSI i wreszcie trafił mu się prawdziwy trup-ofiara psychopaty.

Media nas zniszczyły, już nie tylko nie zwracamy uwagi na leżącego człowieka, nie tylko robimy sobie pamiątkowe zdjęcia z akcji ratunkowej, ale zaczęliśmy nawet fotografować trupy. Co z tego, że ten nie był prawdziwy? W nocy, z zaskoczenia wyglądał jak prawdziwy. Widocznie idealnie nadawał się na fejsa.