Jak Nicpoń nie przestał wierzyć w Św. Mikołaja

Działo się to bardzo dawno temu. Byłem wtedy małym Nicponiem, miałem jakieś 5 lat... Był grudzień, sam już nie wiem czego szukałem, ale grzebiąc w jednej z szuflad znalazłem świąteczny papier do pakowania prezentów. Szok! Papier do prezentów? Przecież prezenty przynosi Mikołaj. A skoro Mikołaj, to co w domu robi papier? Mały Nicpoń nie znał wtedy słowa "spisek", ale czuł, że coś chyba jest nie tak.

Nie mogłem pozostawić swojego odkrycia w tajemnicy, więc natychmiast poszedłem zapytać się rodziny, o co chodzi z tym papierem. Na szczęście Mama zawsze wiedziała co mi odpowiedzieć. A dla porządku muszę Was poinformować, że było to pod koniec lat osiemdziesiątych. Wyjaśnienie Mamy brzmiało tak: "Pamiętasz jak staliśmy długo w kolejce do sklepu? Widziałeś, że ciężko kupić jedzenie, a nawet zabawki. Mikołajowi też jest trudno kupić papier do zapakowania prezentów, bo są ciężkie czasy. Dlatego poprosił rodziców, żeby sami kupili papier, a on przed świętami przyjdzie i go odbierze. Tak będzie mu łatwiej."

I wiecie co? Po kilku dniach papier zniknął z szuflady, pewnie Święty Mikołaj go zabrał. A w wigilię dostałem prezenty zapakowane właśnie w ten papier. W ten sposób moja Mama pomogła Mikołajowi, a ja nie przestałem w Niego wierzyć. I wierzę do dziś. Wszak mam na to dowód - zdjęcie z Nim, to które widzicie powyżej ;)