Marek Orłowski - w połowie Polak, w połowie Macedończyk, absolwent ASP, przedsiębiorca, pewnego razu napisał książkę, która mnie zachwyciła. Ale zacznijmy od początku - kilka lat temu Marko Szapkarow-Orłowski (bo tak właściwie nazywa się autor) uległ poważnemu wypadkowi. Przez długi czas był przykuty do łóżka i poświęcał wiele czasu na czytanie, a że średniowiecze, szczególnie wyprawy krzyżowe to jego pasja, postanowił też coś napisać. Pod wpływem przeczytanych książek, a także Biblii i Koranu powstała trylogia "Samotny Krzyżowiec". Póki co przeczytałem dwie części - "Miecz Salomona" i "Ścieżki Przeznaczenia" i już nie mogę doczekać się trzeciej.
"Samotny Krzyżowiec" to historia Rolanda z Montferratu, zwanego Czarnym Rycerzem. Roland jest krzyżowcem, który swoją służbą w Ziemi Świętej chce odkupić śmiertelny grzech ukochanej. Pewnego dnia zaprzyjaźnieni z nim Templariusze proponują mu udział w tajnej misji do Starca z Gór - przywódcy tajemniczej i niebezpiecznej sekty asasynów. Stawką jest zwycięstwo chrześcijan nad Saladynem. W tle pojawia się mityczny miecz wykuty dla króla Salomona oraz Arka Przymierza.
Trylogia jest debiutem Marka Orłowskiego i muszę przyznać, że od samego początku autor trzyma wysoki poziom. Akcja wciąga od pierwszych stron, zaś skrupulatnie zarysowane tło historyczne i mitologiczne sprawia, że czytelnik wpada w świat wypraw krzyżowych i aż nie chce mu się wrócić do XXI wieku. Ciekawostką jest także swoista ewolucja fabuły - początkowo mamy powieść historyczną, jednak w miarę czytania zmienia się ona w fantasy. Z tego, co udało mi się wyczytać w zapowiedziach, w trzeciej części akcja przeniesie się całkowicie do fantastycznego, obcego świata. Jeśli jeszcze nie czytaliście, polecam, bo warto. Mam nadzieję, że autor nie poprzestanie na przygodach Rolanda i wkrótce napisze kolejną powieść.
2006-2017 by Nicpon. Obsługiwane przez usługę Blogger.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)