Mulder i Scully wrócili!

Obejrzałem właśnie na Foxie pierwszy odcinek nowego "Z archiwum X". Czy mną wstrząsnął? Nie. Czy mnie zachwycił? Nie. Czy właśnie na to czekałem? TAK!

Nie było fajerwerków (choć trochę tam wybuchło), nie było odnalezienia dowodu potwierdzającego rewelacje Muldera. Byli kosmici, był wielki rządowy (światowy) spisek. Oczywiście wspomnieli o zamachach z 11 września. Był Fox Mulder, który biegał podniecony, bo domyślił się jak było na prawdę i była wreszcie ona - do bólu spokojna Dana Scully. I właśnie na to czekałem. Oglądając ten odcinek, czułem się dokładnie tak samo jak przed laty, kiedy o 21.40 włączałem dwójkę i oglądałem stare, dobre, totalnie pokręcone "Z archiwum X".

Nowe odcinki nie miały być mocnym uderzeniem, miały być po prostu doskonale znanym serialem, za którym tęskniliśmy. I właśnie to się udało jego twórcom. Czy serial przyciągnie młodych widzów przed telewizory? Raczej nie, tych sześć odcinków to prezent dla nas - "trzydziestoparoletniego wapna". Młodsze pokolenie raczej go nie zrozumie i wcale nie musi. Kiedy dzisiaj w pracy razem z kolegą podniecaliśmy się nowymi odcinkami, usłyszeliśmy pytanie koleżanki (studentki, której zlecamy najczarniejszą robotę): "Ale o czym jest to archiwum X?" Kiedy zasiadaliśmy przed telewizorami w oczekiwaniu na kosmitów, jej pokolenie siedziało w pieluchach. Ich ominął szał na latające spodki, oni mieli swoje telewizyjne fascynacje. Mulder i Scully należą do nas :)

Mam nadzieję, że pozostałe pięć odcinków będzie utrzymane w tym szalonym spiskowym klimacie, a kolejne już nie powstaną. Chyba, że za 15 lat. Przed laty ciągnięcie serialu w nieskończoność bardzo źle się dla niego skończyło i potrzebny był tak długi odpoczynek. Teraz znów czujemy się jak te dzieciaki z lat dziewięćdziesiątych i lepiej, żeby po tym prezencie pozostał nam mały niedosyt. A pościg za kosmitami niech trwa w naszych wspomnieniach.