James

James
Przed kilkoma dniami światowe media obiegła wiadomość, że Daniel Craig nie zagra w kolejnym filmie o Bondzie. Z jednej strony dało się słyszeć jęki zawodu, z drugiej oddech ulgi. Cóż, nie ukrywam, że sam byłem wśród tych, którzy ucieszyli się z decyzji brytyjskiego aktora. Nie, żebym go nie lubił, jest świetnym aktorem, jako Mikael Blomkvist w amerykańskiej ekranizacji pierwszej części Trylogii Millennium był po prostu świetny, ale jako James Bond... nie bardzo mi pasuje. Próbowałem się przekonać do blondwłosego Bonda, zwłaszcza, że nie była to najgorsza kreacja 007. I nie chodzi tu o same filmy, w historii mieliśmy lepsze i gorsze epizody z tej serii, bardziej lub mniej typowe. Oczywiście można przyczepić się do "Quantum of Solace", czy też "Skyfall", ale "Casino Royale" i "Spectre" były moim zdaniem świetne pod względem scenariusza, efektów, akcji. Tu chodzi po prostu o to, że nie widzę w Craigu Bonda. Niestety, ten aktor niemal cały czas ma kamienną twarz. Brakuje mu mimiki, tego bondowskiego uśmiechu jak u niedoścignionego Seana Connery'ego, Rogera Moore'a, czy Priece'a Brosnana. Bond w wykonaniu Daniela Craiga był maszyną zaprogramowaną na strzelanie, bieganie i prowadzenie samochodu. Tylko, kiedy spotkał Vsper, coś mu się w obwodach przepaliło :)

Odejście grającego jedną z najbardziej kultowych postaci daje fanom nadzieję, że nowy aktor przyniesie powrót do klasycznych Bondów. Oczywiście, niezekranizowane książki Fleminga już się skończyły, ale sprawny scenarzysta, mający taką bazę danych, nie będzie mieć problemów ze stworzeniem dobrej fabuły. Niestety za każdym razem pojawia się też zagrożenie, że ktoś będzie chciał poeksperymentować i stworzyć "Bonda na miarę naszych czasów". Już po odejściu Brosnana media spekulowały nad nowym Bondem, proponowano by był czarnoskóry, by był otyły, by 007 był gejem. Teraz za to media obiega wiadomość, że ktoś widziałby w tej roli Gillian Anderson, czyli w nowym filmie mielibyśmy agentkę - Bond, Jane Bond.

Nie, nie i jeszcze raz nie. Nie mam nic przeciwko filmom o czarnoskórych agentach, o agentach kochających osoby tej samej płci, czy o agentkach w służbie MI6. Widziałem różnych agentów i agentki w na prawdę świetnych filmach. Ale Bond to postać kultowa, oczywiście inaczej interpretowana przez każdego z sześciu aktorów, ale jednak posiadająca te same cechy. Cechy, które sprawiają, że filmy o 007 to nie kolejne filmy akcji, gdzie strzelają, gonią się i ratują świat. Bondy mają swój klimat, który wyróżnia je spośród dziesiątków filmów sensacyjnych. Bond musi być przystojnym facetem, nosić nienagannie skrojony garnitur i zdejmować go po to, aby przespać się z kolejną piękną kobietą, a rankiem zostawiać ją w nieposłanym łóżku. James Bond popija martini z lodem (wstrząśnięte, nie zmieszane) i posługuje się niesamowitymi gadżetami. Co z tego, że niewidzialny samochód nie istnieje? I co z tego, że nie da się ukryć potężnego magnesu w zegarku lub wysadzić wroga bombą schowaną w długopisie? Filmy o Bondzie są i muszą być nieco naiwne, muszą być niepoprawne politycznie, bo taka jest ich konwencja. Tym zyskały sobie miliony fanów, którzy od 54 lat oglądają je z zapartym tchem. To nie znaczy, że my - fani Bonda nie oglądamy innych filmów szpiegowskich. Oglądamy, a jakże. Ale zawsze z radością wracamy do przygód Jamesa, oglądając je w dowolnej kolejności, na wyrywki, po raz dwudziesty, trzydziesty itp.

Są pewne elementy, których nie można zmieniać. Postaci, które muszą trzymać się kanonu. Jeśli twórcy będą za bardzo eksperymentować z Bondem, to stworzą kolejny film o szpiegach, pewnie dobry i wciągający, ale nie niczym nie wyróżniający się od podobnych produkcji. Bond musi pozostać inny, klasyczny. Inaczej nie będzie sensu zaczynać zdjęć.
Read More

Piersi z grilla w marynacie miodowo-musztardowej

Piersi z grilla w marynacie miodowo-musztardowej
Składniki (dla 2 osób):

- 2 piersi z kurczaka
- musztarda
- miód
- majonez
- keczup pikantny
- ziemniaki
- sól
- pieprz


Przygotowanie:

Przygotowanie piersi i marynaty najlepiej zacząć dzień przed grillowaniem. Piersi myjemy, lekko rozbijamy i posypujemy solą i pieprzem. Teraz trzeba przygotować marynatę - do miski wrzucamy 3 łyżki musztardy, 2 łyżki miodu, 1 łyżkę majonezu i 1 łyżeczkę pikantnego keczupu. Wszystko razem mieszamy, w tym marynujemy piersi.

W dniu grillowania zawijamy ziemniaki w folię aluminiową i pieczemy w węgielkach. Piersi grillujemy, a co jakiś czas za pomocą pędzelka (takiego do ciasta) smarujemy mięso marynatą.
Read More

Belgijski Park

Belgijski Park
Po długiej przerwie, spowodowanej kilkumiesięczną abstynencją, na bloga powraca recenzja piwa. Na początek będzie to trudno dostępne, (choć dla chcącego nic trudnego) belgijskie piwo Park. Ta  buteleczka przywędrowała do mnie prosto z Belgii i trochę się naczekała. Dokonajmy więc uroczystego otwarcia butelki.

Ptssss

Zapach świeży, a kolor jasno bursztynowy. To co rzuca się w oczy w pierwszej chwili to "warkocz" bąbelków, który po chwili przechodzi w regularny strumień, niezbyt intensywny, choć też nie taki mały. A smak?

Smak orzeźwiający, z nutą goryczy, która pojawia się na początku i kiedy wydaje się, że będzie stawać się coraz intensywniejsza, zanika. W ustach dość długo zostaje delikatny posmak chmielu. Piana jest z początku dość gruba, nawet na 4 palce. Co prawda w miarę picia opada, ale nie zanika zupełnie. Piwo piłem dość długo i do samego końca na powierzchni utrzymywała się piana grubości połowy palca.

Park to na prawdę dobre piwo i jeśli tylko będę mieć okazję, to na pewno go kupię raz jeszcze. Jak dla mnie, to piwo na 5.
Read More

Spacerem po wileńskiej Rossie

Spacerem po wileńskiej Rossie
Cmentarz na Rossie - jedna z najsłynniejszych nekropolii w Europie, założona w 1801 roku. Znajdują się na nim groby Polaków i Litwinów, Katolików i Prawosławnych, osób znanych i anonimowych. Ten wileński cmentarz jest namacalnym dowodem historii Obojga Narodów i jest obowiązkowym punktem każdej wycieczki do Wilna. Niniejsza galeria została wykonana w 2009 i pierwotnie była opublikowana na starej stronie nicpon.eu Zdjęcia przedstawiają subiektywny wybór najciekawszych, najbardziej niezwykłych nagrobków znajdujących się na tym cmentarzu.



















Read More

Wino z mleczy - degustacja

Wino z mleczy - degustacja
Pamiętacie jak rok temu robiłem wino z mleczy? Zgodnie z przepisem po rozlaniu do butelek należy poczekać około roku i dopiero wtedy spróbować. Chyba nadszedł ten dzień. Wyciągnąłem sobie małą buteleczkę, czas na test.

Otwieram butelkę. Pssst. Było trochę gazu. Jak przelałem do kieliszka to w pierwszej chwili pomyślałem, że zrobiłem szampana :) Co z resztą widać na załączonym zdjęciu. Ale bąbelki szybko uciekają. To raczej nie szampan.

Zapach dość ostry. Trudny do określenia, nie kojarzy się ani z mleczami, ani z rodzynkami, które tam wsypałem. Na pewno czuć, że to jakieś wino, a to już plus.

Dobra, nie czekam dalej. Pooddychało, teraz próbuję.

Hmmm. Wyszło wytrawne, dość mocne. Z gorzkawym posmakiem. Czuć lekką nutę cytryn, które taplały się w soku razem z mleczami. 


Jak oceniam to, co mi wyszło? Na pewno jest to zaskakujące. Nigdy przedtem nie piłem wina z mleczy, więc nie miałem pojęcia czego się spodziewać. Nie myślałem, że wyjdzie wytrawne, nie spodziewałem się tej goryczki. Ale mimo wszystko wino jest dobre. Myślę, że znajdzie grono koneserów, choć pewnie nie wszystkim moim znajomym przypadnie do gustu. Ale na chrzcinach ktoś pewnie się w nim rozsmakuje :)
Read More

10 spostrzeżeń (bardzo) młodego ojca*

10 spostrzeżeń (bardzo) młodego ojca*
*młodego stażem, oczywiście, bo wiekiem to już tak nie bardzo ;)

Spostrzeżenie pierwsze: Kiedy nadejdzie już ten moment i stanie przed tobą zadanie jak najszybszego dojechania do szpitala, to okazuje się, że całkiem dobry z ciebie kierowca. Jak nigdy potrafisz ominąć każdą dziurę, potrafisz dobrać odpowiednią prędkość. Wydaje się, że potrafisz przewidzieć kiedy zmienią się światła i dzięki temu unikniesz ostrego hamowania. W głowie uruchamia się jakiś przedziwny GPS, dzięki któremu nagle przypominają Ci się wszystkie boczne ulice, na których ruch jest mniejszy. Mało tego, twój nastoletni ford też radzi sobie znacznie lepiej. Jakby dopiero co wyjechał z salonu. Nawet to coś, co czasem klepie, teraz zupełnie ucichło.

Spostrzeżenie drugie: Pełne skupienie i opanowanie znika, gdy już dotrzecie do szpitala, a Ona zostanie zabrana na badania. Wtedy napływa fala zdenerwowania i stresu. Na szczęście są oni - zupełnie obcy faceci. Nigdy przedtem ich nie widziałeś, ale dziś łączy was jedno - oni przybyli tu w takim samym celu co ty. I nagle wytwarza się jakaś przedziwna nić zrozumienia. Kilka słów, zdań, czasem dłuższa wypowiedź i okazuje się, że doskonale się rozumiecie. Potem, gdy wszystkie emocje opadną, będziecie się mijać na korytarzach, rozmawiać i chwalić. Pewnie nigdy więcej ich nie spotkasz, ale wydaje się, że zapamiętasz tych kolesi na długo.

Spostrzeżenie trzecie: W chwili próby znów stajesz się opanowany. Siła spokoju. Wiesz, że jesteś jedynie dodatkiem do tego całego towarzystwa wokół, ale ty po prostu masz tu być. Twoje całe zadanie polega na byciu właśnie tu i teraz. Kropka!

Spostrzeżenie czwarte: Widok tego maleństwa sprawia, że zapominasz o całym świecie. Teraz wszystko, czym martwiłeś się przedtem staje się takie banalne. Teraz jest tylko ono. Płacze, wiesz, że jest w porządku, ale w tej jednej chwili zrobiłbyś wszystko, aby je pocieszyć, aby się uśmiechnęło. W końcu okazuje się, że widzisz niezbyt wyraźnie. No tak, masz łzy w oczach. "Chłopaki nie płaczą" - mówili ci przez całe życie, ale ty już nie jesteś chłopakiem. Teraz jesteś facetem, a kiedy ten płacze "to musi być święto."

Spostrzeżenie piąte: Przez ostatnich dziewięć miesięcy mówili ci, że trzeba mówić do brzucha. Zdziwiony zacząłeś, najpierw gadałeś o głupotach, z czasem się rozkręciłeś i weszło ci to w krew. Teraz okazuje się, że ono uspokaja się także na dźwięk twojego głosu. Ze zdziwieniem stwierdzasz, że to na prawdę działa. Ciekawe jak z tymi piosenkami, które puszczałeś brzuszkowi?

Spostrzeżenie szóste: Długość doby to pojęcie względne. Choć zazwyczaj trwa ona 24 godziny, to tym razem może trwać znacznie dłużej. 30, 40 godzin? Nie ma sprawy. Jak trzeba to pociągnie się nawet więcej.

Spostrzeżenie siódme: Od tej pory, od chwili kiedy przyjedziecie do domu, nie ma takiego słowa jak "zaraz." Jest "teraz", "już." Telefon? Kawa? Łazienka? Mogą poczekać. Ty masz teraz zająć się maleństwem, a Ona musi odpocząć. Do roboty chłopie.

Spostrzeżenie ósme: Przewijanie to wcale nie jest trudna sztuka. Za pierwszą pieluszką jeszcze trochę trzęsą ci się ręce, ale przy drugiej już jest OK. I nie myśl sobie, że ta druga pieluszka nastąpi dopiero za jakiś czas. Nie zdziw się jak między pierwszą a drugą minie ledwie chwila. Natomiast to, co znajdziesz w tych pieluszkach nie jest takie straszne. Przez lata wydawało ci się, że to będzie obrzydliwe, tymczasem dzisiaj jest to zupełnie normalne. Ot, kolejna czynność do wykonania.

Spostrzeżenie dziewiąte: Spanie po trzy godziny to luksus. Większość twoich kolegów będzie ci zazdrościć. Ciesz się, bo przy następnym pobudka może następować znacznie częściej.

Spostrzeżenie dziesiąte: Duma, radość, wielkie szczęście - jasne, ale to nie ty wykonałeś największą robotę. Bądźmy szczerzy, my byśmy nie dali rady. Gdyby mężczyźni mieli rodzić dzieci, to nasz gatunek prawdopodobnie by wyginął. To, czego musi dokonać kobieta jest czymś wielkim i godnym podziwu. Drogie Panie, szacunek i pokłony dla Was.
Read More

Uparty kurier z 72203

Uparty kurier z 72203
Zaczęło się dosyć niewinnie, nieco ponad miesiąc temu. Siedziałem sobie w pracy, a tu nagle przychodzi sms, o taki:
Akurat czekałem na kontakt z kurierem, więc najpierw się ucieszyłem, że moja paczka już jest blisko celu. Ale na szczęście doczytałem do końca... Jaki konkurs? A w ogóle to kurierzy piszą z normalnych, dziewięciocyfrowych numerów. No tak, ściema mająca na celu wyłudzenie płatnego smsa. Olałem sprawę, jednak kurier nie odpuszczał, co jakiś czas przychodziły kolejne wiadomości:

Wciąż kuszono mnie wygraną, a przy okazji dowiedziałem się, że natrętny kurier ma na imię Tomasz i wciąż krąży gdzieś w okolicach mojego domu. Ciekawe tylko skąd wie gdzie ja mieszkam? No, ale skoro ma mój numer (nie mam pojęcia skąd), to pewnie i adres jakoś zdobył. Tak się jakoś złożyło, że nie miałem czasu sprawdzić regulaminu, więc znów olałem smsy.

Po jakimś czasie przestali do mnie pisać, pomyślałem, że "kurier" odpuścił. Aż tu na początku maja przyszła kolejna desperacka wiadomość:
Tym razem to już nie kurier, ale sama poczta błaga mnie abym odebrał przekaz. Aż szkoda, że nie błagali mnie tak, kiedy ginęły moje paczki z Allegro. Albo to badziewie zakupione w Chinach... Ale z drugiej strony, 70 tysięcy to poważna sprawa. Niestety znów olałem taką szansę. I wtedy już bezsprzecznie odwołali się do Siły Najwyższej:

Trzeba im jednak przyznać, że są głęboko wierzący - nie tylko pierwsza litera jest wielka, ale cały BÓG jest pisany wielkimi. Mają szacunek do Stwórcy :)

Niestety nadal ich olewam. Poczekam na smsa o treści: "Do kur*y nędzy, wyślij tego je**nego smsa. Przesyłka czeka i ch*j!"
Read More

Czas na grilla: Karkówka w słodko-ostrej marynacie

Czas na grilla: Karkówka w słodko-ostrej marynacie
Składniki:
1 kg karkówki
3 ząbki czosnku
sól
pieprz
słodka papryka
5 łyżek keczupu
1 łyżka miodu


Przygotowanie:
Na dzień przed grillowaniem, myjemy mięso i kroimy na plastry.
Marynatę przygotowujemy z keczupu, miodu i rozgniecionych ząbków czosnku. Do smaku dodajemy sól, pieprz i paprykę. Mięso marynujemy całą noc.


Podczas grillowania dobrze będzie od czasu do czasu smarować mięso marynatą, aby nie było zbyt suche.
Read More