Wino z mleczy - degustacja

Pamiętacie jak rok temu robiłem wino z mleczy? Zgodnie z przepisem po rozlaniu do butelek należy poczekać około roku i dopiero wtedy spróbować. Chyba nadszedł ten dzień. Wyciągnąłem sobie małą buteleczkę, czas na test.

Otwieram butelkę. Pssst. Było trochę gazu. Jak przelałem do kieliszka to w pierwszej chwili pomyślałem, że zrobiłem szampana :) Co z resztą widać na załączonym zdjęciu. Ale bąbelki szybko uciekają. To raczej nie szampan.

Zapach dość ostry. Trudny do określenia, nie kojarzy się ani z mleczami, ani z rodzynkami, które tam wsypałem. Na pewno czuć, że to jakieś wino, a to już plus.

Dobra, nie czekam dalej. Pooddychało, teraz próbuję.

Hmmm. Wyszło wytrawne, dość mocne. Z gorzkawym posmakiem. Czuć lekką nutę cytryn, które taplały się w soku razem z mleczami. 


Jak oceniam to, co mi wyszło? Na pewno jest to zaskakujące. Nigdy przedtem nie piłem wina z mleczy, więc nie miałem pojęcia czego się spodziewać. Nie myślałem, że wyjdzie wytrawne, nie spodziewałem się tej goryczki. Ale mimo wszystko wino jest dobre. Myślę, że znajdzie grono koneserów, choć pewnie nie wszystkim moim znajomym przypadnie do gustu. Ale na chrzcinach ktoś pewnie się w nim rozsmakuje :)