Po długiej przerwie, spowodowanej kilkumiesięczną abstynencją, na bloga powraca recenzja piwa. Na początek będzie to trudno dostępne, (choć dla chcącego nic trudnego) belgijskie piwo Park. Ta buteleczka przywędrowała do mnie prosto z Belgii i trochę się naczekała. Dokonajmy więc uroczystego otwarcia butelki.
Ptssss
Zapach świeży, a kolor jasno bursztynowy. To co rzuca się w oczy w pierwszej chwili to "warkocz" bąbelków, który po chwili przechodzi w regularny strumień, niezbyt intensywny, choć też nie taki mały. A smak?
Smak orzeźwiający, z nutą goryczy, która pojawia się na początku i kiedy wydaje się, że będzie stawać się coraz intensywniejsza, zanika. W ustach dość długo zostaje delikatny posmak chmielu. Piana jest z początku dość gruba, nawet na 4 palce. Co prawda w miarę picia opada, ale nie zanika zupełnie. Piwo piłem dość długo i do samego końca na powierzchni utrzymywała się piana grubości połowy palca.
Park to na prawdę dobre piwo i jeśli tylko będę mieć okazję, to na pewno go kupię raz jeszcze. Jak dla mnie, to piwo na 5.
2006-2017 by Nicpon. Obsługiwane przez usługę Blogger.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)