Polityka Prywatności Małych Człowieków

Właściwie to nie planowałem tego wpisu. Początkowo miały to być dwa zdania wstępu do postu, który planuję na przyszły tydzień. Ale jak już zacząłem pisać, to jakoś się potoczyło. Ale do rzeczy...

W maju zamieściłem na blogu kilka spostrzeżeń, moich, czyli bardzo młodego (stażem) ojca. Wiadomo, dziecko to radość, całkowita rewolucja w życiu i wszystkim dookoła. Oczywiście to radość dla rodziców i ich najbliższych. Dla innych to po prostu kolejne dziecko na świecie. Dlatego bez obaw - nie zamierzam pisać wam tylko o moim potomku, nie zamierzam także zamieniać nicpon.eu w blog parentingowy (dziwnie mi brzmi to określenie). Nie mam jakoś zaufania do blogorodziców i ich rad, tak samo jak do starych ciotek w realnym świecie, które wszystko wiedzą najlepiej. Każde dziecko jest inne i wychowuje się w innych warunkach. Dlatego najlepiej robić to po swojemu i tyle :)

Jak napisałem w Manifeście Programowym bloga, jest tu miejsce na wszystko, głównie to, co aktualnie mnie interesuje, co się dzieje wokół. Jasne, że skoro pojawił się Młody Nicpoń, to co nieco na jego temat może pojawić się w notkach, np. z kategorii "z życia". Ale bez przesady :) W miarę wolnego czasu dalej będę wrzucać recenzje (książek i piwek), komentarze, fotki ze starych wycieczek i cały ten majdan, który widzieliście dotąd. A kiedy już we wpisie pojawi się Młody Nicpoń, to mam zamiar stosować się do poniższych zasad, które nazwałem sobie Polityką Prywatności Małych Człowieków.

Po pierwsze: żadnych zdjęć Małego Człowieka. Mały Człowiek to też osoba i to, że nie może zaprotestować, nie znaczy, że mogę wrzucać jego wizerunek gdzie popadnie. Kiedyś dorośnie i co będzie jeśli to mu się nie spodoba? Dziecko zmienia się z wiekiem, ale nie zawsze aż tak bardzo, żeby nie można było go skojarzyć z dorosłym. Po co tworzyć mu życie w sieci? Jak dorośnie to sam je sobie stworzy, takie, jakie będzie chciał. Bez pomocy Starego. Zdjęcia dzieci są słodkie, ale nie powinny sobie swobodnie krążyć po sieci. Jedno zdjęcie rodzinne na FB, raz na jakiś czas... to można, zwłaszcza, że dostęp mają wyłącznie znajomi i nie dodajesz do tego grona kogo popadnie. Ale na pewno nie na otwartym blogu, do którego dostęp ma każdy.

Po drugie: imię. Skoro sam nie podpisuję się ani imieniem, ani nazwiskiem, to i Mały Człowiek nie powinien być określany danymi ze świata realnego. Po co to komu? Czytelnicy bloga, którzy mnie znają osobiście (obaj) i tak wiedzą o kogo chodzi, a kto mnie nie zna ten i tak nie potrzebuje danych osobowych. Dlatego jeśli Mały Człowiek zostanie wspomniany w jakiejś notce, będzie określany nickiem. Kiedy ogłosiliśmy rodzinie i znajomym, że nadchodzi Mały Człowiek, lubiłem niektórych wkręcać, że nadamy mu oryginalne imię Anakin. Niektóry to łyknęli. Oczywiście mój Mały Człowiek ma bardzo typowe i dość popularne imię, ale na blogu będzie odtąd Anakinem :)

Po trzecie: żadnych opowieści co też Anakin powiedział, co zrobił, czym rozśmieszył lub zaskoczył swoich rodziców. To może być interesujące dla mnie, jego mamy, babci lub cioci. Ale nie będzie ciekawe dla zupełnie obcych odbiorców. Jeśli sami macie dzieci, to z pewnością moglibyście zasypać mnie dziesiątkami podobnych opowieści. Po co więc jeszcze moje? Anakin pojawiać się będzie przy okazji, jako pewien kontekst do moich rozmyślań, jako punkt odniesienia do całości wypowiedzi.

Powyższa polityka prywatności będzie mieć zastosowanie do Anakina, a także do jego przyszłego rodzeństwa oraz wszystkich innych małych człowieków, które może będą kiedyś wspomniane przy jakiejś okazji. Ale jak napisałem, bez przesady, od chwalenia się osiągnięciami swojego potomstwa jest spotkanie przy kawie w świecie realnym. I tego mam zamiar się trzymać.