Categories:
dźwiękownia
Read More
2006-2017 by Nicpon. Obsługiwane przez usługę Blogger.
Adam Przechrzta "Gambit Wielopolskiego"
Na pierwszy rzut oka alternatywna wersja historii przedstawiona w "Gambicie Wielopolskiego" wydaje się być szokująca, wręcz antypolska. Oto znany nam z historii Polski pod rozbiorami Aleksander Wielopolski, w celu niedopuszczenia do wybuchu Powstania Styczniowego postanawia dokonać nie tylko branki do carskiego wojska, ale wzorem miłośników szachów postanawia zastosować gambit - poświęcenie kilku figur dla osiągnięcia lepszej pozycji. W zastosowaniu Wielopolskiego gambit oznacza skazanie na śmierć przywódców powstania. W skutek czego powstanie nie wybucha, Polacy pozostają lojalni wobec cara, a dzięki nim Imperium rośnie w siłę. Nie dochodzi do Rewolucji Październikowej, do władzy nie dochodzą komuniści, nie ma Katynia, Stalin pozostaje nikomu nieznanym Gruzinem... i tak dochodzimy do XXII wieku, w którym toczy się akcja powieści. Jaka jest Polska w XXII wieku u Przechrzty? Cóż, Polska nie istnieje, bo nie odzyskała niepodległości, nie znaczy to jednak, że Polacy żyją ciemiężeni pod rosyjskim batem. Otóż nasi rodacy poradzili sobie całkiem nieźle, są najbogatszą, najlepiej wykształconą nacją w całej Rosji. Ziemie polskie są tak bogate, że imperium drży na samą myśl, że Polacy mogliby się od niego odłączyć.
W takim świecie żyje nasz bohater - Andrzej Czachowski, Polak, dawny antycarski spiskowiec, a dziś wierny oficer elitarnego oddziału armii Jego Cesarskiej Mości. Czachowski ma do wykonania z pozoru prostą misję, ma przekonać innego Polaka - porucznika Różyckiego do porzucenia myśli o walce z zaborcą. Ta z pozoru zwyczajne zadanie rozpoczyna cały ciąg zdarzeń, które sprawiają, że życie samego bohatera, jak i losy całego Imperium nie będą już takie same. Mamy tu fantastyczną broń, sprzęt, walkę, zdradę, piękne kobiety i zaskakujące zwroty akcji.
Powieść jest jedną z niewielu pozycji w naszej literaturze, które tak odważnie poddają krytyce ruchy narodowo-wyzwoleńcze z okresu zaborów. Zarówno w szkole, jak i w całej naszej kulturze, przyzwyczailiśmy się do wersji, że wszyscy Polacy nienawidzili zaborców, a 123 lata zaborów to były wyłącznie cierpienia i marzenia o wolności. Cóż, Przechrzta przytacza nam wiele faktów z prawdziwej historii Polski (tej, w której doszło do powstania), że nie zawsze tak było, a nie wszyscy Polacy byli takimi patriotami jakich znamy z podręczników. Autor bawi się historią, przedstawia nam zupełnie inną możliwość losów narodu, ale sam zastrzega, że losy te nie muszą być lepsze. One są po prostu inne. "Gambit Wielopolskiego" to nie tylko lektura na wieczory, czy niedzielne popołudnia, to także impuls do zastanowienia się nad historią, nad tym jak jedno zdarzenie, jedna postać mogła wpłynąć na rzeczywistość, która nas otacza. Książka spodobała mi się i chociaż zakończenie wydaje mi się nieco naiwne (ale nie zdradzę Wam jakie), to polecam ją każdemu miłośnikowi historii, zarówno tej prawdziwej, jak i alternatywnej.
W takim świecie żyje nasz bohater - Andrzej Czachowski, Polak, dawny antycarski spiskowiec, a dziś wierny oficer elitarnego oddziału armii Jego Cesarskiej Mości. Czachowski ma do wykonania z pozoru prostą misję, ma przekonać innego Polaka - porucznika Różyckiego do porzucenia myśli o walce z zaborcą. Ta z pozoru zwyczajne zadanie rozpoczyna cały ciąg zdarzeń, które sprawiają, że życie samego bohatera, jak i losy całego Imperium nie będą już takie same. Mamy tu fantastyczną broń, sprzęt, walkę, zdradę, piękne kobiety i zaskakujące zwroty akcji.
Powieść jest jedną z niewielu pozycji w naszej literaturze, które tak odważnie poddają krytyce ruchy narodowo-wyzwoleńcze z okresu zaborów. Zarówno w szkole, jak i w całej naszej kulturze, przyzwyczailiśmy się do wersji, że wszyscy Polacy nienawidzili zaborców, a 123 lata zaborów to były wyłącznie cierpienia i marzenia o wolności. Cóż, Przechrzta przytacza nam wiele faktów z prawdziwej historii Polski (tej, w której doszło do powstania), że nie zawsze tak było, a nie wszyscy Polacy byli takimi patriotami jakich znamy z podręczników. Autor bawi się historią, przedstawia nam zupełnie inną możliwość losów narodu, ale sam zastrzega, że losy te nie muszą być lepsze. One są po prostu inne. "Gambit Wielopolskiego" to nie tylko lektura na wieczory, czy niedzielne popołudnia, to także impuls do zastanowienia się nad historią, nad tym jak jedno zdarzenie, jedna postać mogła wpłynąć na rzeczywistość, która nas otacza. Książka spodobała mi się i chociaż zakończenie wydaje mi się nieco naiwne (ale nie zdradzę Wam jakie), to polecam ją każdemu miłośnikowi historii, zarówno tej prawdziwej, jak i alternatywnej.
Categories:
recenzownia
Read More
Kopenhaga inaczej
Wybierzmy się na taki trochę nietypowy spacer po stolicy Danii. Będziemy szli od browaru Carlsberga czasem zerkając w bok, czasem zadzierając głowy do góry. W ten sposób, omijając utarte szlaki, dojdziemy do Małej Syrenki, która jednak zgodnie z konwencją galerii nie będzie na pierwszym planie.
O Thorze! Ześlij nam piwo!
Już wiozę!
Na bruku.
Wszędzie rowery.
Domki.
Dobra psinka.
Herb miasta.
Kolumna.
To jest termometr.
Takich trzech.
Ostatni z wikingów.
Hello Kitty!
Tu żyją smoki.
Nagrobek?
Stał pod kościołem. Aż się boję spytać kto to.
Gdzie to to włazi?
Neptun.
To nie wychodek. To budka wartownika.
Przycupnął na bohaterze.
Deszcz, wiatr... i tak wszyscy idą kilka kilometrów by zobaczyć Małą Syrenkę. Oto potęga turystycznej propagandy.
P.S. Niniejsza galeria pierwotnie była opublikowana na mojej starej stronie. Skoro kilka dni temu znów dane mi było odwiedzić Kopenhagę, pomyślałem, że warto ją przypomnieć. Powyższe zdjęcia były wykonane w marcu 2015, dziś (listopad 2015) niektóre z miejsc moją wyglądać nieco inaczej, przykładowo siedziba Carlsberga wygląda tak:
Categories:
galeria
Read More
Lotniskowa prasówka
Kiedy jestem za granicą, np. na lotnisku, dworcu itp. i trafię do saloniku prasowego lub księgarni, to odruchowo sprawdzam, czy nie mają czasem polskich gazet. Wiecie, taka mała schiza patriotyczna. Są oczywiście anglojęzyczne, niemieckie, francuskie, hiszpańskie, włoskie, rosyjskie... polskich jeszcze nie uświadczyłem. Jednak tym razem moje poszukiwania przyniosły mi małą satysfakcję, co prawda polskich tytułów nie ma, ale jest Polak na okładce ;)
Categories:
w trasie
Read More
Mój Facebook taki piękny
Początek zazwyczaj jest podobny - jakaś eksplozja, samolot, strzelanina, zamach, czasem śmierć kogoś znanego.
Minie kilka chwil i już się zaczyna:
Ale atmosfera żalu i zadumy nie trwa zbyt długo. Już po kilku chwilach następuje kontratak:
I już mamy piękną dyskusję:
Całkiem kulturalną:
A potem to już jakoś leci:
Chyba się wyloguję. Wrócę na fejsa za tydzień. Nie prędzej.
Minie kilka chwil i już się zaczyna:
Ale atmosfera żalu i zadumy nie trwa zbyt długo. Już po kilku chwilach następuje kontratak:
I już mamy piękną dyskusję:
Całkiem kulturalną:
A potem to już jakoś leci:
Chyba się wyloguję. Wrócę na fejsa za tydzień. Nie prędzej.
Categories:
z sieci
Read More
Mhrocznie i po litewsku
Choć staram się wrzucać tu różne gatunkowo kawałki muzyczne, nie ukrywam, że najbliższe mi są rock i metal. Dziś proponuję trzy kawałki litewskiej grupy Thundertale. Na początek coś mocnego:
Thundertale - Iškelt kirvius
Thundertale to zespół heavy metalowy z Kowna. Powstał w 2004 roku i od tego czasu ma na koncie 6 albumów i liczne występy w krajowych konkursach i festiwalach.
Jeśli ta piosenka była dla Was za mocna, to proponuję coś lżejszego:
Thundertale - Milžinai
A jeśli i ta piosenka jest dla Was za ostra, to mam w archiwum jeszcze taką:
Thundertale - Švieski žvaigždė aukštai
Thundertale - Iškelt kirvius
Thundertale to zespół heavy metalowy z Kowna. Powstał w 2004 roku i od tego czasu ma na koncie 6 albumów i liczne występy w krajowych konkursach i festiwalach.
Jeśli ta piosenka była dla Was za mocna, to proponuję coś lżejszego:
Thundertale - Milžinai
A jeśli i ta piosenka jest dla Was za ostra, to mam w archiwum jeszcze taką:
Thundertale - Švieski žvaigždė aukštai
Categories:
dźwiękownia
Litwa
Read More
Uwaga Diabeł!
Po przeczytaniu kilku powieści Jacka nad Jackami Komudy stwierdzam, że dołączył on do grona moich ulubionych pisarzy. Każda jego książka, która tylko wpadnie mi w ręce, to godziny spędzone na przygodach, pojedynkach szermierczych, zajazdach i niesamowitej historii. Wciągająca fabuła to jeden, a szczegóły historyczne to drugi element, które razem składają się na literaturę, którą chce się czytać. Tak było podczas serii "Samozwaniec", tak jest i w przypadku "Diabła łańcuckiego".
Tytułowy Diabeł to Stanisław Stadnicki - postać autentyczna. Starosta zygwulski, pan na Łańcucie. Znany awanturnik i okrutnik, który za nic miał sobie prawa Rzeczypospolitej. Tak przynajmniej głosi jego legenda, mająca pewne odzwierciedlenie w źródłach historycznych. Tę legendę wykorzystał Komuda, który przestudiowawszy źródła wzbogacił ją o fakty historyczne i umieścił Stadnickiego w swojej powieści. Powieści, w której Diabeł jest głównym (choć nie jedynym) czarnym charakterem. Cała ta opowieść zamyka się w historii rodu Dwernickich, szlachty zaściankowej, gnębionej przez Stadnickiego, który postanowił zakwestionować jej szlacheckie pochodzenie. W samym środku tej zawieruchy zjawia się ulubiony bohater autora - Jacek Dydyński. Jego obecność gwarantuje nam pasjonujące pojedynki, pościgi i emocje. Mamy tu także miłość, zazdrość, spiski i zdradę. Czego więcej oczekiwać od powieści historycznej?
"Diabeł łańcucki" spełnił oczekiwania, które miałem sięgając po tę książkę. Jeśli przeczytaliście inne polecane przeze mnie pozycje Komudy, jeśli Wam sie spodobały, to i ta powieść przypadnie Wam do gustu. A ja muszę wybrać się do biblioteki i sięgnąć po kolejne pozycje autora.
Tytułowy Diabeł to Stanisław Stadnicki - postać autentyczna. Starosta zygwulski, pan na Łańcucie. Znany awanturnik i okrutnik, który za nic miał sobie prawa Rzeczypospolitej. Tak przynajmniej głosi jego legenda, mająca pewne odzwierciedlenie w źródłach historycznych. Tę legendę wykorzystał Komuda, który przestudiowawszy źródła wzbogacił ją o fakty historyczne i umieścił Stadnickiego w swojej powieści. Powieści, w której Diabeł jest głównym (choć nie jedynym) czarnym charakterem. Cała ta opowieść zamyka się w historii rodu Dwernickich, szlachty zaściankowej, gnębionej przez Stadnickiego, który postanowił zakwestionować jej szlacheckie pochodzenie. W samym środku tej zawieruchy zjawia się ulubiony bohater autora - Jacek Dydyński. Jego obecność gwarantuje nam pasjonujące pojedynki, pościgi i emocje. Mamy tu także miłość, zazdrość, spiski i zdradę. Czego więcej oczekiwać od powieści historycznej?
"Diabeł łańcucki" spełnił oczekiwania, które miałem sięgając po tę książkę. Jeśli przeczytaliście inne polecane przeze mnie pozycje Komudy, jeśli Wam sie spodobały, to i ta powieść przypadnie Wam do gustu. A ja muszę wybrać się do biblioteki i sięgnąć po kolejne pozycje autora.
Categories:
recenzownia
Read More
Zróbmy pizzę
Jesień to czas, kiedy zawsze mam ogromną ochotę na pizzę. Najlepsza pizza to taka, którą zrobimy sobie sami, wrzucimy co tylko przyjdzie nam do głowy, przy okazji pozbędziemy się resztek z lodówki. Kiełbasa, tuńczyk, salami, kurczak, zdarzyło mi się zrobić nawet z kindziukiem i kminkiem (taka lituanistyczna wariacja).
Dopóki nie dostałem kiedyś przepisu na ciasto, nie spodziewałem się, że robienie pizzy jest takie proste. Odkąd mam ten przepis, nie zamawiam pizzy przez telefon. Po co, skoro można zrobić własną pizzę, jaką się chce, w około pół godziny.
Postanowiłem podzielić się z Wami przepisem na ciasto, który swego czasu wrzuciłem na starą stronę nicpon.eu
Składniki:
50 g drożdży
0,5 kg mąki pszennej
olej do smażenia lub oliwa z oliwek
sól
bazylia
zioła prowansalskie lub oregano
Jeśli lubisz grube ciasto, daj więcej drożdży i mąki, jeśli wolisz cienkie, możesz użyć trochę mniej.
Przygotowanie (na blachę o wymiarach 35X40 cm):
Do szklanki (250 ml) wlej ciepłą wodę - nie może być zimna, ale też nie za gorąca, taka żeby spokojnie trzymać w niej rękę. W wodzie rozpuszczamy drożdże. W tym czasie do miski wsypujemy mąkę, 2 lub 3 szczypty soli i wsypujemy bazylię i przyprawy. Dolewamy 2 łyżki stołowe oleju (oliwy). Następnie wlewamy wodę z drożdżami i gnieciemy ciasto aż uzyska jednolitą konsystencję. Jeżeli ciasto będzie zbyt suche - dolewamy nieco wody. Jeśli zbyt klejące - dosypujemy mąki. Jak zrobicie pizzę jakieś 10 razy, wyczujecie jakie proporcje odpowiadają Wam najbardziej :)
Kiedy ciasto będzie gotowe, wlewamy na blachę kilka kropel oleju (lub oliwy) i rozprowadzamy równomiernie. Następnie kładziemy na ciasto i rozciągamy je po całej powierzchni. Teraz pozostaje nam już tylko wrzucić na pizzę wszystko, cokolwiek nam przyjdzie do głowy.
Pizzę pieczemy w 180 stopniach, przy grzaniu od góry i dołu. Po 25 minutach będzie gotowa.
Dopóki nie dostałem kiedyś przepisu na ciasto, nie spodziewałem się, że robienie pizzy jest takie proste. Odkąd mam ten przepis, nie zamawiam pizzy przez telefon. Po co, skoro można zrobić własną pizzę, jaką się chce, w około pół godziny.
Postanowiłem podzielić się z Wami przepisem na ciasto, który swego czasu wrzuciłem na starą stronę nicpon.eu
Składniki:
50 g drożdży
0,5 kg mąki pszennej
olej do smażenia lub oliwa z oliwek
sól
bazylia
zioła prowansalskie lub oregano
Jeśli lubisz grube ciasto, daj więcej drożdży i mąki, jeśli wolisz cienkie, możesz użyć trochę mniej.
Przygotowanie (na blachę o wymiarach 35X40 cm):
Do szklanki (250 ml) wlej ciepłą wodę - nie może być zimna, ale też nie za gorąca, taka żeby spokojnie trzymać w niej rękę. W wodzie rozpuszczamy drożdże. W tym czasie do miski wsypujemy mąkę, 2 lub 3 szczypty soli i wsypujemy bazylię i przyprawy. Dolewamy 2 łyżki stołowe oleju (oliwy). Następnie wlewamy wodę z drożdżami i gnieciemy ciasto aż uzyska jednolitą konsystencję. Jeżeli ciasto będzie zbyt suche - dolewamy nieco wody. Jeśli zbyt klejące - dosypujemy mąki. Jak zrobicie pizzę jakieś 10 razy, wyczujecie jakie proporcje odpowiadają Wam najbardziej :)
Kiedy ciasto będzie gotowe, wlewamy na blachę kilka kropel oleju (lub oliwy) i rozprowadzamy równomiernie. Następnie kładziemy na ciasto i rozciągamy je po całej powierzchni. Teraz pozostaje nam już tylko wrzucić na pizzę wszystko, cokolwiek nam przyjdzie do głowy.
Pizzę pieczemy w 180 stopniach, przy grzaniu od góry i dołu. Po 25 minutach będzie gotowa.
Categories:
kuchnia
Read More
Nephew - Hjertestarter
Zespół powstał w 1996 roku w mieście Aarhus, grupa gra rocka, członkowie śpiewają po duńsku i angielsku. Ich największą inspiracją jest Depeche Mode.
Categories:
dźwiękownia
Read More
Witajcie na nowym Nicponiu!
Jest 7 listopada 2015 roku, północ. Zgodnie z obietnicą w sieci pojawia się nowy nicpon.eu - połączenie starej strony Nicpon i bloga Wysypisko.
Moi Drodzy, zaczynam nowy etap w mojej zabawie z Internetem. Na razie widzicie tu to, co dotąd publikowałem na Wysypisku, ale już za 12 godzin zobaczycie pierwszy materiał przeniesiony ze starej strony. Oprócz tego będą nowe teksty, zdjęcia, klipy. Sam jeszcze nie wiem jak to wszystko się rozwinie, ale mam nadzieję, że będzie fajnie.
To był najwyższy czas na zmiany, nie tylko zmianę logo i grafiki, ale przede wszystkim na szybsze i łatwiejsze publikacje. Mam nadzieję, że spodoba się Wam nowa forma nicpon.eu i będziecie tu często zaglądać :)
Moi Drodzy, zaczynam nowy etap w mojej zabawie z Internetem. Na razie widzicie tu to, co dotąd publikowałem na Wysypisku, ale już za 12 godzin zobaczycie pierwszy materiał przeniesiony ze starej strony. Oprócz tego będą nowe teksty, zdjęcia, klipy. Sam jeszcze nie wiem jak to wszystko się rozwinie, ale mam nadzieję, że będzie fajnie.
To był najwyższy czas na zmiany, nie tylko zmianę logo i grafiki, ale przede wszystkim na szybsze i łatwiejsze publikacje. Mam nadzieję, że spodoba się Wam nowa forma nicpon.eu i będziecie tu często zaglądać :)
Categories:
organizacyjnie
Read More
Bohatyr - Smocza cesarzowa
Nie często się zdarza, że druga część - czy to filmu, czy to książki, jest lepsza od pierwszej. A tak właśnie jest w przypadku drugiego tomu trylogii "Bohatyr" Juraja Červenáka. Nie twierdzę, że pierwszy tom był słaby, bo nie był. Na prawdę fajnie się go czytało. Ale drugi tom to po prostu rewelacja. Nie mogłem się oderwać, zaś akcja stała się jeszcze bardziej wciągająca i nieprzewidywalna. O ile pierwszy tom był oparty na typowym motywie biedaka, który stał się herosem, o tyle tu mamy już cały wachlarz mitów, nordyckich, wschodnich, które wzajemnie się przeplatają. Pośród nich mamy naszych bohaterów.
A bohaterowie to dobrze nam znany Ilia Muromiec i drużyna bohatyrów księcia Światosława. Drużyna wzbogacona o kilka nowych postaci postanowiła opuścić Bułgar i wyrusza w poszukiwanie swojego druha Wołcha, który.... (kto czytał pierwszą część, ten wie co, a kto nie czytał, temu nie zdradzę). Czy uda im się go odnaleźć? Czy człowiek, którego spotkają jest tym, kogo szukali? Czytając "Smoczą cesarzową" wybieramy się w podróż na daleką północ, spotykamy niezwykłych ludzi, potężne i mroczne istoty. Poznajemy wiele tajemnic Wschodu i Północy. Jednak nasze wątpliwości co do Wołcha wcale nie mijają.
Tajemnice, wielkie bitwy, magia i niezwykłe krainy wypełniają ponad pięćset stron powieści, którą czyta się jednym tchem. A zakończenie powoduje, że już nie mogę się doczekać tomu trzeciego. Szkoda tylko, że jeszcze go nie wydano.
A bohaterowie to dobrze nam znany Ilia Muromiec i drużyna bohatyrów księcia Światosława. Drużyna wzbogacona o kilka nowych postaci postanowiła opuścić Bułgar i wyrusza w poszukiwanie swojego druha Wołcha, który.... (kto czytał pierwszą część, ten wie co, a kto nie czytał, temu nie zdradzę). Czy uda im się go odnaleźć? Czy człowiek, którego spotkają jest tym, kogo szukali? Czytając "Smoczą cesarzową" wybieramy się w podróż na daleką północ, spotykamy niezwykłych ludzi, potężne i mroczne istoty. Poznajemy wiele tajemnic Wschodu i Północy. Jednak nasze wątpliwości co do Wołcha wcale nie mijają.
Tajemnice, wielkie bitwy, magia i niezwykłe krainy wypełniają ponad pięćset stron powieści, którą czyta się jednym tchem. A zakończenie powoduje, że już nie mogę się doczekać tomu trzeciego. Szkoda tylko, że jeszcze go nie wydano.
Categories:
recenzownia
Read More
Subskrybuj:
Posty (Atom)