Uwaga Diabeł!

Po przeczytaniu kilku powieści Jacka nad Jackami Komudy stwierdzam, że dołączył on do grona moich ulubionych pisarzy. Każda jego książka, która tylko wpadnie mi w ręce, to godziny spędzone na przygodach, pojedynkach szermierczych, zajazdach i niesamowitej historii. Wciągająca fabuła to jeden, a szczegóły historyczne to drugi element, które razem składają się na literaturę, którą chce się czytać. Tak było podczas serii "Samozwaniec", tak jest i w przypadku "Diabła łańcuckiego".

Tytułowy Diabeł to Stanisław Stadnicki - postać autentyczna. Starosta zygwulski, pan na Łańcucie. Znany awanturnik i okrutnik, który za nic miał sobie prawa Rzeczypospolitej. Tak przynajmniej głosi jego legenda, mająca pewne odzwierciedlenie w źródłach historycznych. Tę legendę wykorzystał Komuda, który przestudiowawszy źródła wzbogacił ją o fakty historyczne i umieścił Stadnickiego w swojej powieści. Powieści, w której Diabeł jest głównym (choć nie jedynym) czarnym charakterem. Cała ta opowieść zamyka się w historii rodu Dwernickich, szlachty zaściankowej, gnębionej przez Stadnickiego, który postanowił zakwestionować jej szlacheckie pochodzenie. W samym środku tej zawieruchy zjawia się ulubiony bohater autora - Jacek Dydyński. Jego obecność gwarantuje nam pasjonujące pojedynki, pościgi i emocje. Mamy tu także miłość, zazdrość, spiski i zdradę. Czego więcej oczekiwać od powieści historycznej?

"Diabeł łańcucki" spełnił oczekiwania, które miałem sięgając po tę książkę. Jeśli przeczytaliście inne polecane przeze mnie pozycje Komudy, jeśli Wam sie spodobały, to i ta powieść przypadnie Wam do gustu. A ja muszę wybrać się do biblioteki i sięgnąć po kolejne pozycje autora.