Nie często się zdarza, że druga część - czy to filmu, czy to książki, jest lepsza od pierwszej. A tak właśnie jest w przypadku drugiego tomu trylogii "Bohatyr" Juraja Červenáka. Nie twierdzę, że pierwszy tom był słaby, bo nie był. Na prawdę fajnie się go czytało. Ale drugi tom to po prostu rewelacja. Nie mogłem się oderwać, zaś akcja stała się jeszcze bardziej wciągająca i nieprzewidywalna. O ile pierwszy tom był oparty na typowym motywie biedaka, który stał się herosem, o tyle tu mamy już cały wachlarz mitów, nordyckich, wschodnich, które wzajemnie się przeplatają. Pośród nich mamy naszych bohaterów.
A bohaterowie to dobrze nam znany Ilia Muromiec i drużyna bohatyrów księcia Światosława. Drużyna wzbogacona o kilka nowych postaci postanowiła opuścić Bułgar i wyrusza w poszukiwanie swojego druha Wołcha, który.... (kto czytał pierwszą część, ten wie co, a kto nie czytał, temu nie zdradzę). Czy uda im się go odnaleźć? Czy człowiek, którego spotkają jest tym, kogo szukali? Czytając "Smoczą cesarzową" wybieramy się w podróż na daleką północ, spotykamy niezwykłych ludzi, potężne i mroczne istoty. Poznajemy wiele tajemnic Wschodu i Północy. Jednak nasze wątpliwości co do Wołcha wcale nie mijają.
Tajemnice, wielkie bitwy, magia i niezwykłe krainy wypełniają ponad pięćset stron powieści, którą czyta się jednym tchem. A zakończenie powoduje, że już nie mogę się doczekać tomu trzeciego. Szkoda tylko, że jeszcze go nie wydano.
2006-2017 by Nicpon. Obsługiwane przez usługę Blogger.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)