Kiedy w kwietniu usłyszałem, że powstaje "Łotr 1", zastanawiałem się, czy pomysł realizacji filmów osadzonych w świecie Gwiezdnych Wojen nie doprowadzi do nakręcenia słabych filmów w celu wyciśnięcia jak największej ilości dolarów z Sagi. Ponieważ zwiastun jednak rozbudził nadzieje na dobry film, nie mogłem się doczekać grudniowej premiery. Wczoraj wreszcie udało mi się obejrzeć Nicponia, tzn. Łotra.
I jaka jest moja reakcja? Bardzo, na prawdę bardzo optymistyczna. "Łotr 1" przerósł wszelkie moje oczekiwania, obawiałem się słabej produkcji, a obejrzałem historię wojenną, osadzoną w świecie Star Wars, pełną akcji, nie przegadaną, z jak zawsze dobrą muzyką (nawiązującą do motywów przewodnich Sagi, ale w większości przypadków zupełnie inną). Nie wiem kiedy minęły mi te dwie godziny, a wychodząc z kina żałowałem, że już się skończyło.
Czym jest "Łotr 1"? To film, który opowiada nam jak doszło do wykradzenia planów Gwiazdy Śmierci. Mamy w niej zupełnie nowych bohaterów, których raczej nie spotkamy w innych filmach. Mamy także typowe dla gwiezdnych trylogii (starej, nowej i najnowszej) skomplikowane motywy rodzinne, jest też oczywiście trochę irytujący droid. Na ekranie przemyka kilkoro znanych nam bohaterów. Choć nie jest to film, w którym rodzina Skywalkerów gra pierwsze skrzypce, to jej przedstawiciele również się pojawią. Dostajemy także odpowiedź na pytanie nurtujące wszystkich fanów "Gwiezdnych Wojen": dlaczego konstruktorzy dopuścili do tego, aby szyb wentylacyjny Gwiazdy Śmierci nie był niczym osłonięty!
Przyznaję, że pomysł realizacji serii "Gwiezdne Wojny Historie" był dobry. Jeśli kolejne filmy będą trzymać poziom Łotra, będziemy mieć poważną konkurencję dla wszystkich gwiezdnych trylogii. Nie będą tylko zaostrzeniem apetytów przed Epizodami VIII, IX, X, XI... i tak dalej. Będą filmami, na które fani będą czekać z niecierpliwością.
2006-2017 by Nicpon. Obsługiwane przez usługę Blogger.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)