Wiadomość o powrocie 10,5 do sklepów odebrałem z zainteresowaniem, dlatego kiedy tylko zobaczyłem w sklepie charakterystyczną złoto-czarną puszkę, wiedziałem, że muszę ją kupić i dokonać degustacji. Pierwsze wrażenie już było złe - Kompania Piwowarska rzuciła do sklepów jedynie piwo w puszkach. A to, co zapamiętałem ze starego piwa, to przede wszystkim kapsle z hasłami. Dziś pewnie wiele osób nie pamięta, że zanim zaczęło się zaglądać pod kapsle Tymbarka, szukało się złotych myśli pod kapslami 10,5. Mam jeszcze nadzieję, że to zostanie nadrobione i kolejna partia piwa będzie także butelkowana.
Po otwarciu puszki rozczarowałem się po raz kolejny - piwo jest mocno przeciętne. Na puszce producent napisał, że w rękach trzymam granat, niestety raczej to będzie niewypał. 10,5 ma lekko słodkawy smak, chociaż ugasiło moje pragnienie w upalny dzień. Nie powiem, nie jest złe, ale w konfrontacji z ceną (zapłaciłem 3,80 w sklepie sieci Lewiatan) wypada już słabo. Za smak postawiłbym je na jednej półce z Żubrem lub Harnasiem. Jednak cena sprawia, że raczej nie będę należał do jego miłośników, bo w tej cenie można kupić już całkiem porządnego browca.
Wydaje mi się, że Kompania Piwowarska chciała pójść na fali sentymentów. Odgrzany kotlet w postaci Frugo okazał się hitem. Ale jeśli chodzi o piwo, to w ostatnich latach konsumenci są bardziej świadomi i nie dadzą sobie byle czego wcisnąć. Jeśli cena spadnie, to 10,5 na pewno zyska grono niewymagających wielbicieli. Może nawet wymagających, bo szczerze mówiąc nie każdego stać, żeby pić tylko najlepsze piwa, a pragnienie złocistego napoju bywa czasem bardzo silne. Jednak przy tej cenie piwo może okazać się jedynie sezonowym hitem wśród piwoszy po trzydziestce, którzy już we wrześniu powrócą do swoich ulubionych marek.
W szkolnej skali 10,5 oceniam na 3-. Za smak byłaby trója, może bym pomyślał o małym plusie, ale nieadekwatna cena zaniża ogólną ocenę.